0
tropikey 19 sierpnia 2018 09:49
Image Image

Wysłane z mojego P9 przy użyciu TapatalkaNo to już za jednym zamachem, skoro dotarliśmy do Horty, krótko o tym etapie.
Lądowanie w HOR odbyło się na szczęście bez incydentu w stylu tego, ktory zaobserwowałem na Flores.
Muszę przyznać, że widok na Pico jest imponujący. Wulkan wygląda nieco, jak Teide, tyle że wyrasta niemal z oceanu.
Taksówką za 12,50€ docieramy do Azoris Faial Garden. Na pierwszy rzut oka wygląda bardzo fajnie, choć jest już ciut wysłużony. Orbitz (z kuponem) miał go w dość dobrej cenie, więc czemu nie :)
Dziś na kolację mamy pizzę (a w zasadzie dwie) z pobliskiego Papa Pizza. Oceny nie wzbudzają euforii, ale za niecałe 9 € od sztuki dostajemy dwa wielkie placki z bogatym wyposażeniem i całkiem dobrym smakiem.
Dziś poszwędamy się jeszcze po Horcie, a wiecej wrażeń w ciagu kolejnych kilku dni... Image Image Image Image Image Image Image Image Image

Wysłane z mojego P9 przy użyciu TapatalkaA na dobranoc jeszcze jeden widoczek Pico. Tym razem z basenu hotelowego :) Image

Wysłane z mojego P9 przy użyciu TapatalkaCo by nie powiedzieć, hotel z basenem to jednak duży bonus. Leżę sobie teraz w ciepełku słoneczka, z boku pluska woda, z przodu Pico skryty w chmurach... Nic tylko pisać, cóż odkryło przed nami Faial.

Podpadnę pewnie kilku osobom, ale z przykrością stwierdzam, że do Sao Miguel, a tym bardziej do Flores, wyspa ta się nie umywa. Nie wiem, może gdybyśmy trafili tu w pierwszej kolejności, wrażenia mielibyśmy lepsze, ale po tym, co zobaczyliśmy wcześniej, Faial prezentuje się po prostu przeciętnie. Owszem, jest piękny widok na Pico (choć to zasługa właśnie Pico, a nie Faial :D ), są (gdzieniegdzie) ładne panoramy charakterystycznych dla Azorów zielonych wzgórz poprzecinanych kamiennymi murkami i upstrzonych rogacizną w postaci krów i kóz, ale nie działa to już na człowieka tak bardzo, że chce się zatrzymywać co rusz, by napawać się tymi widokami. A może to już objawy przesytu?

Żeby nie było jednak, że jestem malkontentem...
Po pierwsze, wulkan Capelinhos jest wyjątkowy. Niewiele jest w Europie miejsc, gdzie można oglądać skutki erupcji, która miała miejsce raptem 60 lat temu. Co ciekawe, pierwszym miejscem, w którym można ją sobie zwizualizować jest lotnisko. Taśma, z której odbiera się swój bagaż po przylocie prezentuje po kolei zdjęcia różnych faz aktywności wulkanu w 1957 i 1958 r.
Oczywiście, dużo lepszym miejscem do poznania szczegółów tego wydarzenia jest muzeum przy latarni morskiej (a w zasadzie pod nią) zniszczonej przez wulkan.
Po drugie, jest Caldeira, o której fotkę prosiła @cyberpunk64. Życzenie spełniam poniżej, ale kurczę, coś z tym miejscem jest nie tak. Jechaliśmy tam z duszą na ramieniu, bo niby na całej wyspie słońce, a tu u góry z daleka widoczne chmury. Dojeżdżamy na miejsce, chmury. Przechodzimy tunelem do punktu widokowego, nadal chmury, ale jakieś przerzedzenia również się pojawiły, więc szybko coś tam utrwaliłem. Ale chodzić dookoła krateru - jak czyniło w tym czasie sporo osób - byłoby raczej bez sensu.
Teraz, siedząc na basenie,widzę, że po 17.00 robi się tam mniej pochmurno. Może zatem spróbuję jeszcze jutro lub pojutrze...
Po trzecie, jest Horta ze swoim jachtowym charakterem. Jeszcze nie spenetrowaliśmy tego miasta zbyt dokładnie, ale mam wrażenie, że może być bardziej urokliwe, niż Ponta Delgada (któremu też nic nie brakuje).
No i jest to czwarte. To, po co głównie tu przyjechałem i mam to dostać jutro. Trochę martwi mnie dość silny wiatr, który się dziś pojawił, ale może nie będzie miał aż takiego znaczenia... Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image

Wysłane z mojego P9 przy użyciu TapatalkaNo i stało się... Moje negatywne przeczucie spełniło się... Ale po kolei.

Rano po śniadaniu zbieramy się na przejażdżkę i spacer po najbliższej okolicy. Najpierw punkt widokowy na północ od Horty, a potem Monte da Guia na południe od miasta. Z góry zjeżdżamy do centrum i łazimy trochę, choć upał dziś niemal afrykański.
W marinie przyglądamy się setkom malunków, które na ścianie falochronu i na innych betonowych elementach pozostawiły załogi goszczących tu jachtów. Te starsze, gdy blakną przykrywane są nowszymi, więc trudno znaleźć cokolwiej sprzed więcej, niż 4-5 lat.
Są i ślady załóg z Polski, np. z Fryderyka Chopina, na którego pokładzie spędziliśmy kiedyś dwa tygodnie krążąc po Małych Antylach.
Niestety, polskie pamiątki są bardzo szablonowe. Zazwyczaj biel i czerwień, do tego jakiś napis. Propozycja dla kolejnych załóg - włóżcie w to nieco inicjatywy!

Leniuchuję trochę na basenie, ale zbliża się czas na stawienie się przy budce Azores Experiences (vel http://www.hortacetaceos.com/?lang=en) na rejs ku delfinom i pływanie z nimi. Wczorajszy był odwołany z uwagi na zbyt silny wiatr, ale ten dzisiejszy, który zarezerwowałem dla siebie, ma się odbyć.
Przed wypłynięciem robią odprawę, w trakcie której przedstawiają, jakie gatunki delfinów mamy szansę spotkać, opowiadają o ich zachowaniach, przedstawiają ściśle uregulowane zasady naszego zachowania w pobliżu tych stworzeń.
Po wszystkim przychodzi to, czego się obawiałem. Pojawia się skipper łodzi i mówi, że z uwagi na silny wiatr z południowego zachodu nasz obszar poszukiwania delfinów jest zawężony do niewielkiego akwenu na północnym wschodzie wyspy, gdzie woda jest dostatecznie spokojna. Co jednak gorsze, obserwatorzy wypatrujący delfinów widzieli ostatnie w tym rejonie pół godziny temu i na razie nie ma sensu płynąć.
Czekamy zatem pół godziny, godzinę, półtorej... Po delfinach nie ma śladu. Rejs zostaje odwołany :(
Szkoda, bo bardzo czekałem na tą atrakcję. Z różnymi stworzeniami miałem okazję spotkać się pod wodą, ale z delfinami jeszcze nie. Będę musiał zatem jeszcze na to poczekać. Dobrze jednak, że firma uczciwa i nie naciąga na rejs.

Wracam zatem na hotelowy basen. Tu warunki pogodowe są idealne ;) A na polepszenie humoru wspomniane już wcześniej wyśmienite lokalne mleko czekoladowe. Pycha! Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (43)

sranda 19 sierpnia 2018 09:59 Odpowiedz
Zapowiada się ciekawie. ;)BTW - nie wiesz do ilu lat w saloniku w GDN dzieci mają wstęp za darmo? W aplikacji PP nie pokazują...
makdeb 19 sierpnia 2018 12:13 Odpowiedz
Ja na pewno będę śledził, sam chcialbym zrobić może podobna trasę, a nóż trafi się informacja, która coś zmieni w moim planie :) Udanej podróży!
85910 19 sierpnia 2018 17:32 Odpowiedz
@tropikeyUdanej podróży!Ja wróciłem z Flores 2 tygodnie temu i jestem tą wyspą zachwycony. Pamiętaj tylko, że standardem jest tam rezerwacja stolika na kolację w restauracjach czasem nawet z 2 dniowym wyprzedzeniem, a komunikacja publiczna w weekendy nie funkcjonuje ( ja przez ten brak świadomości nie dojechałem z Faja Grande do Santa Cruz i straciłem rejs na Corvo, ale przynajmniej jest pretekst do kolejnego wyjazdu)
tropikey 19 sierpnia 2018 17:51 Odpowiedz
Na wszystkich wyspach mamy auto, więc z transportem nie ma problemu ;)Z drugiej strony, akurat na Flores ayto niekoniecznie jest chyba atutem, bo ogranicza w chodzeniu, albo wymusza robienie tej samej trasy w obu kierunkach. Jakoś damy radę.A co do jedzenia - stołowałeś się może w Casa do Rei? To jest prawie po sąsiedzku z naszym zakwaterowaniem tam i przymierzamy się do tego lokalu.Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
85910 19 sierpnia 2018 20:11 Odpowiedz
Moim zdaniem samochód na Flores jest niezbędny, Ja podczas 5 dni pobytu miałem auto na 3 dni i żałowałem że nie wziąłem na cały pobyt. Do większości punktów początkowych i końcowych szlaków i tak nie dociera komunikacja publiczna, która zresztą jest bardzo ograniczona.Co do Casa de Rei owszem jadłem tam- knajpka przyjemna, obsługa bardzo miła (niemieckie małżeństwo ). Jedzenie dobre choć nie powalające- jedliśmy rybę na dwie osoby- trzy rodzaje małych filecików - całkiem niezłe i makaron z warzywami- bardzo przeciętny.
otakesan 20 sierpnia 2018 01:08 Odpowiedz
Samochod nie jest niezbedny nigdzie. Kwestia radzenia sobie i umiejetnosci. Oraz tego na co jestes gotowy. Na Flores bylem wiele razy, samochodu nie mialem nigdy. Kocham te autorytatywne wypowiedzi typu "autko niezbedne" albo "bez samochodu nie lec". Wysłane z mojego HUAWEI NXT-L29 przy użyciu Tapatalka
85910 20 sierpnia 2018 08:18 Odpowiedz
@otakesanzależy co chcesz robić i ile masz czasu. Mimo wszystko większość odwiedzających Azory, szczególnie mniejsze wyspy podziela moje zdanie. Mając mnóstwo czasu nie musisz też lecieć samolotem- są przecież promy.
tropikey 20 sierpnia 2018 10:46 Odpowiedz
To jest kwestia subiektywna i każdy musi w zaciszu swego umysłu rozstrzygnąć, co mu najbardziej odpowiada. Ja akurat jestem z tych, co tolerują komunikację publiczną wyłącznie w metropoliach. Na wszelakiej maści wyspach w grę wchodzi wyłącznie wypożyczenie auta. No chyba, że nikt w danym miejscu takowej usługi nie oferuje, bo nie byłoby nawet specjalnie gdzie tym autem jeździć (vide np. Mayreau, Koh Ngai, Koh Kradan, itp.).A wracając do relacji (co by utrzymać tempo chociaż zbliżone do typu "live")...Wczorajsze popołudnie i wieczór poszły zgodnie z planem, za wyjątkiem karuzel. Przed teatrem było jeszcze zbyt jasno i ciepło, a po nim byliśmy już zbyt zmęczeni na takie odloty.Ale po kolei.Jak już pisałem, wyrychtowaliśmy się adekwatnie do miejsca docelowego i ruszamy na miasto. W międzyczasie zrobiło się regularnie gorąco, więc schowanie bluzy dla córki do słynnego Arpenaza 10 z Decathlonu (ten akurat chyba za 4,50 zł :D ) okazuje się zbędne, nawet po 22:00, gdy wracamy do hotelu.Za 12 € kupujemy polecony na forum całodzienny bilet grupowy i jakieś 25 minut jedziemy na dworzec główny. Na zewnątrz sporo meneli, ale taki to już urok dworców głównych, nie tylko w miastach niemieckich. Najpierw w biurze DB składamy wniosek o zwrot za bilet na podróż córki przerwaną kilkanaście dni temu przez niejaką Nadine vel Orianę (online z domu się nie udało) - pisałem o tym w innym wątku. Mamy teraz jakieś 5 godzin do spektaklu, więc w naszych galowych strojach (+ plecaczek Arpenaz :D ) ruszamy dalej...Ciąg dalszy za jakiś czas, bo pora iść na lotnisko...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
sudoku 20 sierpnia 2018 11:04 Odpowiedz
Napisz, jak poszło z przydziałem miejsc na locie do Lizbony i czy ostatecznie kupłeś, czy udało Ci się wynegocjować przy wyjściu awaryjnym?
tropikey 20 sierpnia 2018 11:11 Odpowiedz
Właśnie stoimy w ogonku do jeszcze nie otwartej odprawy bagażowej. Przyszliśmy niby dość wcześnie, a i tak jesteśmy prawie ostatni. Jeśli nie będzie osobnego stanowiska dla goldów, to słabo to widzę (bo nie zdecydowałem się na zakup).Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
cypel 20 sierpnia 2018 12:39 Odpowiedz
tropikey napisał:ERRATA: stojąc w ogonku wchodzę sobie w aplikację TP i co widzę? Mogę sobie wybrać exit row, ktory jeszcze wczoraj był płatny. Tak więc mamy już rząd 9-ty 4free :DCiekaw jestem tylko, czy to kwestia *G, czy każdy w tej kolejce mógłby zrobić to samo...nie sądzę, nie mam statusu a wybierałem sobie miejsce przy emergency exit wylatując z LIS i odprawiając się w kiosku
tropikey 20 sierpnia 2018 23:05 Odpowiedz
Lokalizacja Radisson Blu jest rewelacyjna. Stacja Sbahn jest prawie pod nim, a do obu terminali idzie się jakieś 3 minuty.Stajemy w dość już długiej kolejce do nieotwartych jeszcze stanowisk odprawy. O tym, że w czasie oczekiwania udało się uzyskać exit row napisałem już wcześniej.Fast track do kontroli bezpieczeństwa jest iście fast, więc wkrótce jesteśmy już w saloniku LH Senator. Ten prezentuje się bez zarzutu. Nawet gdybyśmy nie mieli śniadania w hotelu, jest tu na tyle dużo do zjedzenia, że zapewne napełnilibyśmy brzuszki.Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
cypel 22 sierpnia 2018 10:57 Odpowiedz
Hortensje na Sao Miguel są przepiękne.Sao Miguel przy Maderze jest płaska jak stół.Koniecznie odwiedźcie Caldeira Velha, jak dla mnie jedno z fajniejszych miejsc viewtopic.php?p=881151#p881151
tropikey 22 sierpnia 2018 11:14 Odpowiedz
Nie dość, że przepiękne, to w ilościach takich, że wyspa powinna mieć raczej nazwę w stylu Ilha da Hortencia :DNa pewno skorzystam z Twej podpowiedzi :)W poprzednim wpisie zapomniałem wspomnieć o jeszcze jednym pozytywnym zaskoczeniu, jakże istotnym z punktu widzenia fly4FREE... Wszystkie atrakcje, przynajmniej te widokowo-naturalne, są bezpłatne. Czy to wodospady, plantacja herbaty czy wyziewy siarkowe itp. - nie są one "biletowane". Myślę, że to kwestia czasu i gdy ilość turystów jeszcze wzrośnie (na razie nie jest wcale tak źle, jak się spodziewałem), pojawią się i kasy. Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
cicha-woda 22 sierpnia 2018 11:40 Odpowiedz
Piękne widoki i super fotki! @tropikey nie wiesz czasem jak się nazywają te czerwone i żółte kwiaty z Twoich zdjęć? Mają niesamowite kształty :D
tropikey 22 sierpnia 2018 11:59 Odpowiedz
Dzięki za miłe słowo :) To tylko z telefonu (Huawei P9). Z aparatu będą (mam nadzieję) lepsze.O nazwy tych kwiatów zapytam miejscowych. Te żółte prezentują się świetnie w dużych skupiskach, a takich jest tu od groma.Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
tropikey 22 sierpnia 2018 12:04 Odpowiedz
Już wiem, ale tylko co do żółtych. Po portugalsku nazywają się conteiras, a po polsku wianecznik Gardnera.Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
tom-k 22 sierpnia 2018 12:13 Odpowiedz
Zgadzam się z @cypel, a w Furnas dodalbym opisywany przeze mnie park zdrojowy z osobliwą kąpielą :mrgreen: https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?p=904830#p904830
stasiek-t 22 sierpnia 2018 12:39 Odpowiedz
Cicha_Woda napisał:Piękne widoki i super fotki! @tropikey nie wiesz czasem jak się nazywają te czerwone i żółte kwiaty z Twoich zdjęć? Mają niesamowite kształty :DTe czerwone to może być Erythrina crista-galihttps://pl.wikipedia.org/wiki/Erytryna_grzebieniasta
85910 22 sierpnia 2018 13:09 Odpowiedz
Koniecznie zajedź nad lagoa do Fogo i zejdź ścieżką nad brzeg jeziora- nieco forsowny spacer szczególnie z powrotem, ale miejsce z kategorii must na Sao Miguel.A hortensji zobaczysz jeszcze więcej na Flores ( co z perspektywy Sao Miguel wydaje się nieprawdopodobne)
tom-k 23 sierpnia 2018 11:41 Odpowiedz
Dzięki za miłe słowa :)Ale tu nie ma miejsca na żadne rozterki :) Pisz i dawaj zdjęć ile wlezie :) Ależ masz cudowną pogodę. Ile dni tam jesteś bo jakoś nie wyłapałem tej informacji. Pamiętaj żeby zjeść miejscowego ananasa:)
cicha-woda 23 sierpnia 2018 11:59 Odpowiedz
Widać, że na Azorach pogoda zmienna jest i tym razem niebo było bardziej zachmurzone. Ja bardzo bym chciała trafić na takie tylko trochę zachmurzone niebo, a nie całkowite mgielne mleko, bo na Sao Miguel i Sete Cidades wybieram się dopiero w listopadzie :) @tropikey gdybyś zauważył jakie są aktualnie ceny wynajęcia taksówki na godziny na lotnisku albo w Ponta Delgada to będę bardzo wdzięczna za informacje. W necie znalazłam info, że cena to ok. 20-25 euro za godzinę, ale nie wiem czy jest ona aktualna. Na Sao Miguel przylatuję rano po mocno niedospanej nocy i nie wypożyczam auta, a będę tam tylko dobę. I również poproszę o więcej fotek :lol:
tropikey 23 sierpnia 2018 12:07 Odpowiedz
Tom K napisał:Ależ masz cudowną pogodę. Ile dni tam jesteś bo jakoś nie wyłapałem tej informacji.Dziś się zachmurzyło, choć chyba powoli się ta pierzyna rozchodzi. Ale faktycznie, jak dotąd, narzekać na aurę nie mogę :)Na samych Azorach jesteśmy 13 dni (SM 4, Flores 4, Faial 4 i Terceira 1).Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
tropikey 23 sierpnia 2018 12:40 Odpowiedz
Cicha_Woda napisał:Widać, że na Azorach pogoda zmienna jest i tym razem niebo było bardziej zachmurzone. Ja bardzo bym chciała trafić na takie tylko trochę zachmurzone niebo, a nie całkowite mgielne mleko, bo na Sao Miguel i Sete Cidades wybieram się dopiero w listopadzie :) @tropikey gdybyś zauważył jakie są aktualnie ceny wynajęcia taksówki na godziny na lotnisku albo w Ponta Delgada to będę bardzo wdzięczna za informacje. W necie znalazłam info, że cena to ok. 20-25 euro za godzinę, ale nie wiem czy jest ona aktualna. Na Sao Miguel przylatuję rano po mocno niedospanej nocy i nie wypożyczam auta, a będę tam tylko dobę. I również poproszę o więcej fotek [emoji38]Kurczę, tylko jedna doba tutaj, to naprawdę krótko. Najlepiej będzie chyba skupić się na Ponta Delgada i tylko jednej części - wschodniej lub zachodniej.Po przylocie widziałem tablicę z różnymi stawkami za jazdę taxi, ale nie zwróciłem uwagi, czy jest też godzinowa. 20-25 € brzmi realnie, ale żeby cokolwiek zobaczyć potrzebujesz, moim zdaniem, minimum 4 godziny, czyli ok. 100 €. Z Ponta Delgada jeżdżą różne mniejsze i większe busy wycieczkowe. To na pewno wyszłoby taniej.Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
tom-k 23 sierpnia 2018 12:49 Odpowiedz
Chyba, zeby dogadać się z taksówkarzem - niech zawiezie pod wejście w kierunku Lagoa de Canaria. Stamtąd można zrobić spacerek na sławny Miradoro da Boca do Inferno. Widac Sete Cidades i oczywiście krater. Umówić się na powrót za 2-3h. Przy dobrej pogodzie to wg mnie najważniejsze co można zrobić na Sao Miguel.
cicha-woda 23 sierpnia 2018 13:11 Odpowiedz
@tropikey dzięki za wiadomość. No niestety czasu na wyjazdach zawsze jest za mało ;) A, że w listopadzie jest największa szansa spotkania wielorybów i delfinów w kanale Pico, to pobyt na Sao Miguel został skrócony. Na Pico i Faial będziemy trochę dłużej (po 3 dni) i jeszcze dobę na Terceirze. Oferty wycieczek objazdowych po wschodniej lub zachodniej części wyspy też oglądam. Przy dwóch osobach kosztowo to wygląda bardzo podobnie do taksówki, a ta daje większą niezależność. Na razie zbieram jak najwięcej informacji przed wybraniem optymalnej opcji 8-)
cicha-woda 26 sierpnia 2018 16:41 Odpowiedz
Ta fotka z tęczą, groźnymi chmurami i ślicznie doświetlonymi słońcem wianecznikami ma niesamowity klimat. Wodospady oraz urwiska skalne z ciosem bazaltowym (tymi regularnymi kolumnami) też są widowiskowe. A ta okrągła metalowa konstrukcja to jakaś antena radiowa?
tropikey 26 sierpnia 2018 17:14 Odpowiedz
Zgadza się - gdy dojeżdża się do tej latarni, jeszcze z daleka wygląda to jak krzyż, a dopiero na miejscu uwypuklają się prawdziwe kształty. To zapewne jakiś rodzaj radaru.Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
wintermute 28 sierpnia 2018 07:49 Odpowiedz
czy ja dobrze widzę że odpuściliście Corvo??
tropikey 28 sierpnia 2018 10:35 Odpowiedz
Tak, ale na pewo tu wrócę...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
wersus79 28 sierpnia 2018 12:20 Odpowiedz
Pozwolę sobie na małą prywatę w tej fajnej relacji.Na Faial w mieście Horta polecam wejść do akwarium z rybkami z Azorów. Rok temu jedna z nich podrywała moją dziewczynę. Nieważne przy którym oknie basenu stanęła, to ryba zaraz podpływała wyraźnie interesując się tylko nią. Do tego jeżeli będziecie jechali do latarni Lighthouse of Ponta dos Capelinhos, możecie tam dojechać drogą szutrową nad oceanem z miasteczka Valadouro / Varadouro. Jest tam najtańszy hostel na wyspie z restauracją Restaurante O Varadouro, kąpielisko ze sztucznymi basenami, a w kierunku latarni miradouro.I tak jak piszesz @tropikey Na Azory na pewno się wraca :D
tropikey 28 sierpnia 2018 12:37 Odpowiedz
Dzięki za podpowiedź :)A w samej Horcie znaleźliście jakąś godną polecenia jadlodajnię za rozsądne pieniądze? Poleceń dotyczących Sao Miguel, a zwłaszcza Ponta Delgada jest na forum bez liku, a o Faial i o Horcie cisza. Mogę co prawda sugerować się goiglami, czy tripadvisorem, ale polskie podniebienie bywa odmienne :DWysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
wersus79 28 sierpnia 2018 13:15 Odpowiedz
Ze względu na ceny noclegów, loty SATA za 137 EUR RT dla jednej osoby, wynajem auta, i długość pobytu (dwa tygodnie w Portugalii z czego ponad 7 dni na Azorach) ograniczyliśmy wyjścia do restauracji do jednej na Pico - na tej wyspie byliśmy trzy noce. W Horcie stołowaliśmy się ;) tylko supermarket Modelo Continente Horta. Portugalskie sardynki, ichnie banany, azorańskie mleko, sery i Superbocki. Do restauracji przy hotelu z poprzedniego postu zajeżdżali ludzie samochodami, niekoniecznie miejscowi, wnioskuję że była dobra.Przy porcie w mieście oraz przy tej drugiej zatoczce z plażą (koło akwarium) jest dużo knajp, ale z przyczyn wymienionych powyżej nie startowałem do nich.
tropikey 28 sierpnia 2018 13:26 Odpowiedz
My w ten sposób zorganizowaliśmy się gastronomicznie na Flores (za wyjątkiem frytek i burgera u tutejszego Greka). Kupowaliśmy z grubsza to samo :DNa Faial mamy jednak noclegi w hotelu, czyli bez kuchni...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
cyberpunk64 28 sierpnia 2018 14:05 Odpowiedz
na browarka wieczorem w Horcie polecam najbardziej znaną i klimatyczną knajpkę w Marinie - Peter's Cafe Sport, ale jedzenia tam nie polecam polecam też trekking po wzniesieniu po byłym wulkanie dos Capelinhos a gybyście mieli dużo samozaparcia polecam PR6 - 10 wulkanów ok. 20 kmproszę o zdjęcie kaldery, bo mi nie było dane ujrzeć tego widoku ze względu na mgłę (byłam na początku październiku)
meczko 28 sierpnia 2018 14:48 Odpowiedz
tropikey napisał:A w samej Horcie znaleźliście jakąś godną polecenia jadlodajnię za rozsądne pieniądze? Fajnym i niedrogim miejscem, ale na piwo z bifaną (treściwą kanapką), a nie pełny obiad, jest snack bar nad zatoką Porto Pim. Poza tym, to na ile pamiętam z moich dwóch wyjazdów, szału w gastronomii tam nie ma. Niedroga była jeszcze pizzeria California w północnej części miasta, Google podpowiada, że przy Rua Almeida Garrett.
tropikey 28 sierpnia 2018 15:10 Odpowiedz
Dzięki :) Też wyłuskaliśmy tą Californię i chyba od niej zaczniemy.Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
tropikey 28 sierpnia 2018 15:11 Odpowiedz
cyberpunk64 napisał: proszę o zdjęcie kaldery, bo mi nie było dane ujrzeć tego widoku ze względu na mgłę (byłam na początku październiku)Postaram się spełnić Twe życzenie :)Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
cypel 1 września 2018 16:15 Odpowiedz
tropikey napisał:Tak wiec, tego... mamy z dorosłą córką wspólne wyro i to z quasi-baldachimem :DOjciec na glebę/wykładzinę, córa pod baldachim :twisted:
tropikey 1 września 2018 17:39 Odpowiedz
Zostaje jeszcze balkon lub leżaki przy basenie o ile nie zabiorą mięciutkich mat :DWysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
benias 2 września 2018 11:25 Odpowiedz
Wjazd samochodowy znajduje się w lewo od jednostki wojskowej, ale na pewno zauważyliście w drodze powrotnej.
tropikey 2 września 2018 11:41 Odpowiedz
Widziałem go już nawet wcześniej, tylko że głupi myślałem, że to teren wojskowy i przejazd jest dla ich własnych pojazdów. Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
tropikey 3 września 2018 12:05 Odpowiedz
Czekamy na nasz lot z HAM do GDN, więc pora zakończyć tą relację. Na koniec pozwolę sobie na kilka przemyśleń ogólnej natury ma temat Azorów (kolejność absolutnie przypadkowa):1) ptaki zachowują się tu bardzo dziwnie. Można odnieść wrażenie, że niezależnie od gatunku walczą ze sobą o miano Pierzastego Jamesa Deana. Jadąc autem co chwilę obserwuje się osobniki wzbijające się do lotu tuż przed autem. Czasem przelatują centymetry przed maską, a czasem jadą po bandzie i fruną przed szybą, w ostatniej chwili odbijając gdzieś w bok. Zjawisko to jest szczególnie nasilone na Flores. Niestety, nie wszystkim chojrakom się ta sztuka udaje,2) mimo że o Azorach mówi się i pisze całkiem sporo, zaskoczyła mnie mała, wręcz znikoma liczba turystów. Byliśmy tu w szczycie sezonu letniego, a nawet w najbardziej znanych punktach turystycznych można było mówić co najwyżej o zgrupowaniach, ale nigdy o tłumach. Największe takie zgrupowanie było na Vista do Rei. W czasie gdy tam byliśmy, towarzyszyło nam jeszcze może 200 osób, ale nie na samym punkcie widokowym, tylko ogólnie w tym rejonie (ostry zakręt wokół niedokończonego hotelu). Trochę ludzi było też w parku Caldeira Velha, ale w dużej mierze to zasługa bezpłatnego wstępu dla rezydentów Azorów. A Flores to już zupełne pustki. I to jest wspaniałe :DSwoją drogą, zaskakuje też bardzo nieliczna reprezentacja Polaków. Wszędzie nas pełno, ale tu jeszcze nie. Oprócz samych Portugalczyków dominują goście z Ameryki Północnej oraz Francuzi i Hiszpanie. Są też Niemcy i Holendrzy. Zaskakująco mało jest Skandynawów. Rosjan nie spotkaliśmy żadnych, a Azjatów można było policzyć na palcach dwóch rąk. Ciekawe, jak długo taki stan potrwa? Ruch lotniczy może tu jeszcze urosnąć, ale generalnie baza hotelowo-usługowa nie jest wcale przygotowana na jakiś drastyczny wzrost. Co więcej, jak sami mi mówili co niektórzy, wcale im na takim wzroście nie zależy,3) jestem pod wielkim wrażeniem, jak bardzo dbają tu o czystość i porządek (no, w toaletach mogłoby być czasem bardziej higienicznie). Niewykluczone, że to efekt braku masowej turystyki, której jednym z najbardziej dotkliwych objawów są właśnie tony śmieci rzucanych gdzie popadnie. Jestem jednak przekonany, że w głównej mierze to zasługa mentalności miejscowych (i chwała im za to). Nie wszędzie jest jednak tak samo - Faial odstępuje w tym zakresie in minus,4) a propos mentalności - o ile ogólnie uważam Portugalczyków za bardzo stonowany i mało "południowy" naród, to Azorczyków cechuje chyba jeszcze większy stoicyzm. Jeden jedyny raz, gdy myślałem, że dwóch gości się kłóci, okazało się, że mylnie zinterpretowałem sytuację i tak naprawde śmiali się z czegoś. Z kolei u kierowców (młodych) jedyny przejaw szaleństwa, to jazda z opuszczonymi szybami i muzyką włączoną na cały regulator. Zero jazdy na zderzaku, wyprzedzania (już nawet nie mówię, że na trzeciego, ale ogólnie, no chyba że ktoś się wlecze), zero wypadków, czy stłuczek (choć auta są często porysowane - to pewnie wynik parkowania w wąskich uliczkach). Czasem to ja wprowadzałem nieco wschodniego barbarzyństwa do ruchu drogowego, ale ręczę, że w pełni bezpiecznie,5) naczytałem się o zmienności azorskiej pogody i zabraliśmy ze sobą odzież na różne warianty sytuacji na zewnątrz. Cóż, okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Albo mieliśmy wyjątkowe szczęście, albo lato 2018 jest pierwszym z wielu kolejnych, gdy azorska pogoda - na skutek zmian klimatycznych - jest idealnie wakacyjna. Przez 13 dni na 4 wyspach, dwanaście było dokładnie takich, jakie lubię najbardziej, czyli słonecznych, ale z odrobiną chmur oraz cieplych, tak w przedziale miedzy 25 i 30 st. C (jedynie na Faial ta granica chyba pękła). Deszcz padał tylko raz, przez kilka godzin w Horcie (i tak musieliśmy się wtedy pakować). Miejscowi mówili, że to bardzo nietypowa sytuacja i byli tym już zmęczeni. Z jednej strony rozumiem ich, ale z drugiej, gdybym miał pewność, że w kolejnych latach miesiące wakacyjne będą takie same, to mogę tu przyjeżdżać nawet co rok.No dobra, ktoś zapyta jednak, co z wiatrem, który uniemożliwił pływanie z delfinami? Przyznaję - w tym wypadku pogoda spłatała mi psikusa. Do przylotu na Faial, ocean był przez caly czas płaski niemal jak tafla szkła. Nigdy nie przytrafiło mi się jeszcze obserwować tak spokojnych wód morskich/oceanicznych przez tak długi czas (a według miejscowych było tak już na 2-3 tygodnie przed naszym przybyciem tu). Ale gdy miałem już z tych wód skorzystać, akurat wtedy musiało zacząć dąć... To moje jedyne prawdziwe rozczarowanie tego wyjazdu,6) wypożyczalnie aut - bez dwóch zdań domunije tu Ilha Verde, choć akurat my samochód mieliśmy od nich tylko raz na cztery wypożyczenia. Trzy razy (dwa w Hertzu i raz w Ilha Verde) auta były już dość sfatygowane. Tylko ostatni Opel z Interrent był niemal nowy i jeździło się nim naprawdę przyjemnie. Gdybym jednak miał doradzić cokolwiek w sprawie najmu auta na Azorach, to sugerowałbym właśnie branie aut już po przejściach. Powód jest prozaiczny. Przy tutejszych uwarunkowaniach ubezpieczeniowych (wersja z likwidacją udziału własnego jest bardzo droga, no chyba, że ktoś ma ubezpieczenie zewnętrzne), na samochodzie usianym już rysami, otarciami i innymi szkodami lakierniczymi, nie sposób przy oddawaniu auta dojść, czy są jakieś nowe (za wyjątkiem oczywiście poważniejszych wgnieceń, itp.), a pracownicy wypożyczalni robią bardzo pobieżną kontrolę auta (głównie stan paliwa). Opel był na tyle świeży, że łatwo było zaznaczyć na karcie kontrolnej wszystkie widoczne uszkodzenia, no i wyłapać ewentualne nowe (jak w naszym wypadku, o czym pisałem wcześniej). Reasumując, nie zawsze nowe i świeże znaczy lepsze ;)Pod tym względem zawsze stawiam Wyspy Kanaryjskie, jako wzór. Nigdzie indziej wypożyczanie samochodów nie jest tak bezstresowe, a przy tym tanie.Teraz jeszcze drobiazgi, które - oprócz wiatru w Horcie - nie przypadły mi do gustu (kolejność również przypadkowa):1) zaopatrzenie w sklepach jest nie najlepsze. Wiadomo, wyspy. O ile jednak produkty paczkowane są dostępne bez większych problemów, o tyle zaskakująco słabo prezentuje się oferta owocowo-warzywna. Wynika to chyba z tego, że skupili się tu na produkcji "okołokrowiej" (swoją drogą pysznej - np. sery, czy mleko czekoladowe), a zupełnie odpuścili sobie samodzielną uprawę czegolwiek poza ananasami. Chyba wszystko inne jest importowane. Odbija się to również na ofercie śniadaniowej w hotelach. Sera jest bez liku, a warzywa - jeśli w ogóle są - ograniczają się do niezbyt smacznych pomidorów,2) kontynuując wątek sklepowy - kupiłem tu i zjadłem najgorsze parówki, jakie kiedykolwiek wyprodukował homo sapiens. Nie zrobiłem niestety zdjęcia, ale jeśli zobaczycie w Continente, czy innym sklepie bordowe puszki ze zdjęciem apetycznych paróweczek z napisem mówiącym coś o oryginalnych frankfurterkach, niech Was ręka boska strzeże przed ich włożeniem do koszyka!3) gdy zaczyna porządnie padać - tak, że człowiekowi nie jest w głowie przemierzanie danej wyspy wzdłuż i wszerz - nie ma tu po prostu co robić. Nas dopadło to w Horcie. Przyznam, że gdybym trafił tu wyłącznie w takich warunkach atmosferycznych, to moja opinia o Azorach mogłaby być diametralnie odmienna,4) jest tu gdzieniegdzie dziwna sytuacja z płaceniem kartą - zdarzyło mi się w kilku miejscach, że odmawiano przyjęcia mojego revoluta lub innej karty, twierdząc, że terminal akceptuje wyłącznie karty portugalskie. Na kontynencie, czy na Maderze takie problemy nie występowały. Na dodatek, jest tu sporo miejsc (na Flores nawet stacje benzynowe), gdzie płacić można tylko gotówką.Jaka jest zatem moja odpowiedź na tytułowe pytanie? Bez żadnych wątpliwości o jakimkolwiek gryzieniu nie ma mowy. Azory okazały się najpotulniejszymi na świecie pupilami. Przynajmniej dla nas. Inna sprawa, że z pieskami mają one tyle wspólnego, co Paryż z ryżem. Tytuł był bez sensu, bo owe Azory, to tylko spolszczenie portugalskiego Açores, a to z kolei pochodzi ponoć od portugalskiej nazwy jakiegoś jastrzębia, który z resztą nigdy na tych wyspach nie występował. Pytanie powinno brzmieć więc raczej, czy Azory dziobią lub szarpią? I na takie odpowiadam stanowczo: nie! Do kolejnego razu :)Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka