Można by powiedzieć, że po takich perełkach nic nie jest w stanie nas dzisiaj zachwycić. I to poniekąd racja, bo świątynia numer 3 zaskoczyła nas bardziej rozmachem niż finezją. A mowa tu przecież o najsłynniejszej bodaj świątyni starożytnego Egiptu – Karnaku. Karnak jest wspaniały, gigantyczny i monumentalny w sposób przekraczający ludzkie pojęcie. Nic dziwnego, że tylu ludzi wierzy w pomoc pozaziemskich istot w tworzeniu tych budowli.
Dzień zakończyliśmy wieczorną wizytą w świątyni w Luksorze. Specjalnie chciałem zobaczyć ją wieczorem i nie zawiodłem się – widok pięknie podświetlonych gigantycznych posągów jest po prostu niezapomniany. Szczerze polecam. Z kolei córka rezolutnie skomentowała, że już za dużo tych świątyń na jeden dzień i już tak się nie zachwyca.
Żeby nie było tak cukierkowo, mam w tej podróży chwile irytacji. W świątyniach przeszkadzają mi pracownicy obsługi, którzy uporczywie starają się pokazać coś ekstra, mówiąc przy tym trzy słowa po angielsku i oczywiście oczekując napiwku. Pal licho napiwek, ale te ich komentarze i prowadzenie za rączkę tylko przeszkadzają. W Luksorze przeszkadzali mi naganiacze, usiłujący sprzedać coś za jednego dolara, po czym za chwilę cena rosła dziesięciokrotnie. Przeszkadza mi też nadmiernie opiekuńcza policja i brak możliwości zjedzenia czegokolwiek ciepłego przy drodze. Ale to w sumie mało istotne szczegóły.
msadurski napisał:
-- 16 Lut 2023 01:40 --
> Niestety, były też takie ściany, w których wszystkie postacie ludzkie zostały usunięte – widomy ślad działania nadgorliwych wyznawców Proroka
Bardzo prawdopodobne, że to jednak wyznawcy Chrystusa.
Rzeczywiście bardzo prawdopodobne, dzięki. Czytam właśnie, że przeszly po Egipcie dwie fale ikonoklazmu, chrześcijańska i islamska, nie licząc działań samych następców jeszcze w okresie dynastycznym.W grobowcach faraonów i kolejnych świątyniach
Kolejny intensywny dzień za nami, pełen niespodzianek i sporej dawki szczęścia. Rozpoczęliśmy od bardzo wysokiego C, meldując się koło 8.30 w Dolinie Królów, nekropolii egipskich faraonów. Na miejscu rozkminka co wybrać – standardowy bilet wstępu za 260 EGP pozwala zwiedzić 3 grobowce z kilku otwartych, oprócz tego można wykupić wstępy do czterech dodatkowych: jednego za 60 EGP (nie pamiętam czyjego), Ramzesa V i VI za 100 EGP, Tutanchamona za 300 EGP i Setiego I za… 1000 EGP (!). Wybraliśmy dodatkowo Ramzesa i Tutanchamona, przez co mój portfel uszczuplił się o prawie 2000 EGP czyli koło 300 zł. Gdybyśmy wszyscy wybrali zwiedzanie grobowca Setiego I, do którego nie ma zniżek dla dzieci, zapłacilibyśmy trzy razy tyle.
Na standardowym bilecie, za namową biletowego, wybraliśmy grobowce Ramzesa IV, Ramzesa IX i łączony Tausert i Seknaht. Były to dobre wybory, grobowce są na pewno interesujące. Zdecydowanie warto zakupić bilet dodatkowy do grobowca Ramzesa V i VI – daje świetną jakość za niewygórowaną cenę. U Tutanchamona płaci się przede wszystkim za markę – ten faraon zmarł w wieku 19 lat i został pochowany w malutkim grobowcu (przeznaczonym zresztą nie dla niego), zdecydowanie mniej ciekawym niż pozostałe. Tutaj też znajduje się jego ciało, chyba po to, żeby osłodzić turystom wydatek 300 funtów.
Mi jednak bilet do grobowca Tutenchamona zwrócił się z nawiązką. Na podłodze zauważyłem jakiś bilet, podniosłem go, aby przekonać się, że to nieprzedziurawiona wejściówka do grobowca Setiego I, warta 1000 funtów czyli koło 140-150 zł. Wydana półtorej godziny temu, więc raczej nie zgubił jej nikt z ostatnio odwiedzających. To jeszcze nie gwarantowało wstępu - bilety były czasem skanowane bez dziurkowania. Gdyby tak było w tym przypadku, biletowy zobaczyłby, że bilet był już wykorzystany. Ale podszedłem do grobowca i zostałem bez problemu wpuszczony! Grobowiec Setiego I tona pewno najciekawszy i największy grobowiec w Dolinie Królów, ale czy warty płacenia tyle, co za wszystkie pozostałe razem wzięte? Powątpiewam.
Na marginesie – w ostatnich dniach było w Egipcie dość zimno, ale dziś temperatura wzrosła do niebagatelnych 21 stopni. Mimo to w pozbawionej cienia Dolinie Królów czuliśmy prawie że upał. Wejście do grobowców nie ratowało sytuacji, w dolnych partiach było nawet goręcej. Nie wyobrażam sobie zwiedzania tego miejsca latem, gdy temperatura nierzadko przekracza 40 stopni.
Z Doliny Królów przejechaliśmy do Doliny Królowych, w których, jak sama nazwa wskazuje…
...wróć, nic z tych rzeczy…
Owszem, są tu pochowane małżonki faraonów, ale również wielu mężczyzn, w tym synowie władców. Paradoksalnie z trzech grobowców dostępnych do zwiedzania na standardowym bilecie tylko jeden należał do kobiety.
W Dolinie Królowych znajduje się grobowiec Nefertari, żony wielkiego Ramzesa II, najpiękniejszy ze wszystkich grobowców z obu dolin. Ten przebił ceną nawet grobowiec Setiego I, bo kosztuje 1400 funtów, prawie 50 USD! Niestety, zgubionego biletu tym razem nie znaleźliśmy i nie weszliśmy do środka.
Udaliśmy się za to do Esny, celem zwiedzenia niewielkiej, ale bardzo dobrze zachowanej świątyni boga Chnuma. Rozpoczęto jej budowę w XV w. p.n.e., ale zakończono dopiero w czasach rzymskich. Świątynia w Esnie jest poddawana intensywnej renowacji i można się tu naocznie przekonać, jaka jest różnica między odnowionymi i nieodnowionymi częściami. Zadziwia też fakt, że architektonicznie jest podobna do świątyń o dwadzieścia wieków starszych. Grecka dynastia Ptolemeuszy, a potem Rzymianie, zdołali odcisnąć tylko niewielkie piętno na egipskiej architekturze.
Z Esny półtorej godziny drogi dzieliło nas do Edfu ze wspaniałą świątynią Chorusa i jej słynnymi, wysokimi na 35 metrów pylonami. Edfu to druga największa świątynia w Egipcie, ustępująca tylko tej w Karnaku. Zdecydowanie warto!
W Edfu po raz drugi dzisiejszego dnia mieliśmy dużo szczęścia. Wyprzedziłem dorożkę, spojrzałem w lusterko, żeby zobaczyć, jak odpada z niej lewe koło. Gdybym mijał ją kilka sekund później, samochód zostałby co najmniej mocno porysowany.
Z Edfu chcieliśmy dostać się do Kom Ombo. Wiedziałem, że dotarlibyśmy tam po 17 i świątynia według Google miała być zamknięta, przez co już miałem ją odpuścić. Ale zachęcony moim porannym sukcesem syn zbierał zgubione przez innych bilety. Znalazł zużyty bilet, który bardzo nam się przydał – był to bilet do Kom Ombo z poprzedniego dnia wydany o godzinie 20.00. Poszperałem i okazało się, że świątynia jest otwarta do późnych godzin wieczornych, na pewno do 21.00. Ponoć to dlatego, że statki wycieczkowe z Luksoru nie są w stanie dotrzeć tam wcześniej. A więc na dokładkę dotarliśmy dziś do Kom Ombo, świątyni poświęconej Sobkowi, bogowi-krokodylowi. Świątynia, w odróżnieniu od poprzednich, jest niekompletnie zrekonstruowana, ale i tak prezentuje się świetnie. Bardzo interesujące jest położone tuż obok muzeum krokodyli, gdzie prezentowane są kompletne mumie tych zwierząt, preparowane w hołdzie bogowi Sobkowi.
Trzeba bardziej uważnie czytać forum, ostatnio @OSK pisał o swojej podróży atutem przez Egipt, poprzednio inna forumowiczka, ale nie jestem pewien nicku, więc nie podam, Ci co chcą zwiedzać samemu to wiedzą jak to zrobić, cała reszta korzystała, korzysta i będzie korzystać z bp i nic tego nie zmieni, ale czekam na dalszy ciąg, tego nigdy nie za dużo
:)
@WoyW każdym razie, zamiast oklepanego klasztoru św. Katarzyny z rozpaskudzonymi nawałem turystów greckimi zakonnikami prawosławnymi Autonomicznej Cerkwi Góry Synaj (nic im się nie chce, turyści samo zło, nie mamy czasu bo właśnie się modlimy etc...) trzeba było zabrać rodzinę do wspaniałych koptyjskich klasztorów św. Antoniego i św. Pawła na pustyni pomiędzy Suezem, Fajum i Hurgadą. Masz przecież własny pojazd! Na szczęście wkrótce @PawelSz tam się wybiera i może zda relację. Czasami nie warto jechać tam, gdzie wszyscy jeżdżą
;)
@WoyTrochę żartem pisałem.Fajnie, że masz klasztor św. Antoniego w planach, bo miejsce wydawało mi się niezwykłe a zakonnicy super gościnni (było to dawno temu). W klasztorze św. Katarzyny było inaczej: miejsce tchnące historią i cudownie położone u podnóża Synaju ale skomercjalizowane a gospodarze - zdystansowani to za mało powiedziane, nieprzyjemni. Mimo tego warto pojechać, warto zarwać noc by wejść o wschodzie słońca na górę Synaj i potem przespać się w klasztorze. Bardzo jestem ciekaw Waszych wrażeń i całej dalszej podróży i nie wątpię, że będzie niebanalna. I szczerze podziwiam za podjęcie się relacji LIVE.
W Polsce też od prawie roku znacznie częściej niż wcześniej słychać rosyjski. To bardzo ładny język i na dodatek niczemu nie winny. Nie język jest problemem, a porozumiewający się nim nie zawsze są Rosjanami, a Rosjanie też nie wszyscy są źli
Dziękujemy @pabien za przypomnienie, że język rosyjski nie jest niczemu winny. Czy ładny to kwestia gustu, mnie również się podoba. Pewnie, że nie wszyscy Rosjanie są źli ale pod wpływem opresyjnej, państwowej propagandy prawie wszyscy. Ci, którzy mogą wyjeżdżać swobodnie jako turyści są dla mnie szczególnie podejrzani, bo mam przekonanie, że w Rosji nie dojdziesz do pieniędzy jak nie stoisz po "właściwej" stronie, mylę się?Mnie też , tak jak @Woy, niestety, obecność rosyjskiego i Rosjan w przestrzeni publicznej, na wyjazdach, w hotelach i restauracjach, na plaży etc. przeszkadza i drażni.
@pabien masz oczywiście rację, ja sobie zdaję sprawę, że ta niechęć nie jest do końca racjonalna i sprawiedliwa i pewnie kiedyś to przepracuję. Ale to kiedyś. Póki co ważny jest kontekst. Ludzie mówiący po rosyjsku w Polsce i w Egipcie to dwie różne grupy. Jakoś ciężko mi znieść odpoczywających beztrosko obywateli kraju, który robi to, co widzimy.
Pisz dalej, mam nadzieje, że naganiacze
:| i inni nie zepsuli Ci podróży, ja mam zupełnie odmienne zdanie, policjanci mili, taktowni i życzliwi, jedzenie ciepłe i przepyszne itp.Generalnie kibicuję Twojej relacji, bo uwielbiam ten kraj, ale nie turystycznie...
-- 16 Lut 2023 01:40 -- > Niestety, były też takie ściany, w których wszystkie postacie ludzkie zostały usunięte – widomy ślad działania nadgorliwych wyznawców ProrokaBardzo prawdopodobne, że to jednak wyznawcy Chrystusa. -- 16 Lut 2023 02:04 -- O przewodnikach w Doinie Królów:„Natomiast znakomicie zgadzał się z otoczeniem wygląd tutejszych przewodników. Byli tak samo dzicy i posępni, jak ich rodzinny krajobraz.Dostrzegli nasz samochód już z daleka, gdyż mieli swe punkty obserwacyjne w wysoko położonych rozpadlinach skalnych. Sfrunęli ku nam stamtąd jak górskie sępy.”Marian Brandys: Śladami Stasia i NelCo do naganiaczy, powinno wystarczyć uprzejme ale zdecydowane „lo, szuchran”.Przewodnikom mowię, że jestem profesorem egiptologii. W żadnym przypadku nie przyznawajcie się, że jesteście pierwszy raz w Egipcie. -- 16 Lut 2023 02:12 -- A, ta wycieczka na drugi brzeg i spacer do klasztoru św Symeona mauzoleum Agi Chana to na jakieś 2-3 godziny (bez wchodzenia do klasztoru). W jedna stronę przez piasek/pustynię. Powrót ścieżką nad Nilem. Weźcie sobie coś na piknik po drodze.Tam na początku/końcu są i te grobowce dostojników, ale takie rzeczy już widzieliście. Lepiej zamiast tego wdrapać się na samą górę, do tych ruin kaplicy. Widoki gwarantowane.
msadurski napisał:-- 16 Lut 2023 01:40 -- > Niestety, były też takie ściany, w których wszystkie postacie ludzkie zostały usunięte – widomy ślad działania nadgorliwych wyznawców ProrokaBardzo prawdopodobne, że to jednak wyznawcy Chrystusa. Rzeczywiście bardzo prawdopodobne, dzięki. Czytam właśnie, że przeszly po Egipcie dwie fale ikonoklazmu, chrześcijańska i islamska, nie licząc działań samych następców jeszcze w okresie dynastycznym.
Ja jechałem jeszcze w konwoju. Abu Simbel jest genialne, szczególnie zaraz po świcie jak oświetla ją poranne światło. Jedyną wskazówką przeniesienia to chyba cięcia na świątyni, ale niezbyt rzucające się w oczy.Same świątynie macie na trasie
;), pamiętam, że ja miałem już taki ich przesyt, że nawet Karnak nie robił wrażenia
;)
Heh, to prawda z tą policją. Raz na siłę dali mi eskortę samochodową przy wyjeździe z lotniska Marsa Ala,, jak byłem na rowerze. Na szczęście udało mi się zgubić ogon po kilku kilometrach.Innym razem jakiś policjant nie odstępował mnie na krok ani na chwilę przez całe popołudnie w Abu Simbel (osadzie, nie świątyni).Ale droga z Luksoru do Kharga faktycznie może być niebezpieczna. Spróbujcie tej od Asyut, tam jeżdżą autobusy i patrole i generalnie jest chyba bardziej uczęszczana.
Tak z ciekawości - o jakie ewentualne niebezpieczeństwo chodzi? Rabunek, porwanie, atak terrorystyczny?A tak w ogóle, dziękuję za relację i czekam na dalszy ciąg. Marzy mi się, żeby zrobić sobie podróż przez Egipt, gdy otworzą wreszcie nowe muzeum w Kairze. Gdy to zrealizuję, Twoja relacja będzie jak znalazł
:)
@tropikey nie o niebezpieczeństwo tu chodzi. Rząd sobie wymyślił, że tu można, a tam nie. Przy tej Western Desert Road w końcu gliniarz wydukał, że jedna jest jednopasmowa, a ta po drugiej stronie dwupasmowa
:lol: fakt, że wschodnia dużo lepsza.
tropikey napisał:Tak z ciekawości - o jakie ewentualne niebezpieczeństwo chodzi? Rabunek, porwanie, atak terrorystyczny?W sumie na jedno wychodzi. Pewnego polskiego podróżnika akurat tam obrabowano. Miał pecha. Trudno dyskutować kiedy naokoło piasek, a ty widzisz wycelowaną w siebie lufę AK-47.
Woy napisał:Podróż dobiegła końca i na świeżo stwierdzamy z żoną, że była bardzo, bardzo udana A co dzieci myślą na ten temat?Woy napisał: Jeśli chodzi o jakość zabytków, pozwolę sobie na odważne stwierdzenie – Egipt to numer jeden na świecie. Poważnie odważnie! A Włochy, a Francja ... ? Jednak na pewno jeśli chodzi o zabytki cywilizacji starożytnego Egiptu in situ jest to numer 1 na świecie
@pabienUważny jesteś
:) Córce wyjazd się podobał, syn wolałby spędzić ferie na graniu w gry lub na boisku. Ale i tak jest lepiej, niż podczas czerwcowego wyjazdu do Peru, więc nie tracę nadziei.Co do porównania Egiptu do Włoch i Francji, to jest zupełnie inna liga. Zabytki Zachodniej Europy są wspaniałe, ale to najczęściej średniowiecze lub czasy późniejsze. Jakoś zawsze bardziej mnie ekscytowały zabytki co najmniej wczesnośredniowieczne i jeszcze wcześniejsze. I w tej kategorii Egipt moim zdaniem wygrywa nawet z Włochami.
Super relacja. Tak sie składa, że od 01 do 10 lutego też byłem w Egipcie i też był to wyjazd organizowany przeze mnie. Korzystałem z komunikacji autobusowej między miastami. Fajnie czytało się relacje z miejsc, w których też byłem (Luksor, Dandera, Abydos, Pustynia). To był mój kolejny wypad do Egiptu ale napewno nie ostatni. Gratuluję "odwagi" w jeździe autem. Pozdrawiam.
Hejka, Obejrzałam sobie z ciekawości co dokładnie zostało zwiedzone. Powiem szczerze, podziwiam, że jechałeś na własną rękę. Ja bym się jeszcze nie odważyła. Do Grecji czyinnych krajów Europy owszem albo np. do Tajlandii. Co do samej relacji. Genialnie ! Przedstawiłeś miejsca, w których nigdy nie byłam. Ba, nawet chyba nie są za bardzo proponowane przez biura jako wycieczki. Ja byłam na Sharm El Sheikh, byłam również na wycieczce na Górze Synaj. Wchodziliśmy w nocy, szliśmy na wschód słońca. Potem wracaliśmy tzw. drogą pokutną, o ile pamiętam tam było chyba z 3700 schodów ? Pamiętam, że o 6 rano na szczycie było dosyć chłodno jak na tamte tereny. Co do klasztoru to jest prawda. Mnichom nic się nie chce i do turystów nastawieni są anty, aczkolwiek z taką sytuacja spotkałam się również w Izraelu. Bardzo chciałabym zobaczyc Dolinę Królów, jeszcze raz zobaczyć Kair, piramidy, Muzeum Kairskie. Nie zapomnę jak byliśmy na bazarze khan el kalili, utknęły mi niektóre fajne obrazy, ale też i przykre, kiedy chłopczyk w podartych spodniach prosił o jedzenie. No i koniecznie to Abydos. Mam nadzieję, ze będą wycieczki fakultatywne w to miejsce. Teraz może jeszcze się uda w te lato, skorzystać z jakiegoś last minute albo Itaka, albo rainbow https://r.pl/egipt/last-minute albo z traveligo https://www.traveligo.pl/last-minute/egipt albo po prostu polecę na jesień do Egiptu. Na razie nie jestem gotowa by lecieć samej na własną rękę, bo się po prostu boję.
Świetnie opisane! Chciałbym odbyć podobną podróż w marcu tego roku. Mamy kupione bilety Warszawa - Kair w dniach 22.03 - 7.04. Jedziemy w 5 osób: 2 pary w wieku ~30 lat i dziecko 8 lat. Ilość kilometrów przejechana przez was mnie trochę przeraża.
:shock: Chciałbym się ograniczyć do około 3 tyś km (tak z grubsza: Kair - Luxor - Asuan - Abu Simbel - Hurghada - Kair). Mam kilka pytań: * W jakiej firmie udało się wynająć samochód w tej cenie? * Czy samochód był wcześniej rezerwowany przez internet? * Wszystkie oferty wynajmu mają limit km. Jak znaleźć ofertę bez limitu km? Czy to tylko na miejscu? * Czy mieliście dodatkowe ubezpieczenie samochodu? Jakiś dodatkowy depozyt? Czy karta kredytowa jest niezbędna? Mam dość duże doświadczenie w prowadzeniu samochodu w Europie (Włochy, Hiszpania, Grecja, Czarnogóra itp....), jednak będzie to nasz pierwszy raz poza Europą. Czy nie porywam się za bardzo z tematem? Mile widziane wszelkie dodatkowe rady. Z góry dzięki za odpowiedź.
Dzięki za miłe słowa.Samochód był w Sixt, bez limitu kilometrów, rezerwowany wcześniej. Ofertę bez limitu dostałem na jakiejś porównywarce, chyba Skyscanner. Ubezpieczenie mam na karcie kredytowej, dodatkowego nie kupowałem. Takich rzeczy jak kwoty depozytu to nie pamiętam już po tygodniu, a co dopiero po roku.Moim zdaniem doświadczenie z Europy słabo przekłada się na prowadzenie samochodu w Egipcie. Nie chcę straszyć, bo mi jeździło się dobrze, ale arabski styl jazdy to dla większości kierowców zupełnie inna bajka. W Egipcie są dodatkowo ogromne problemy z policją, które tu dość obszernie opisywałem. Szczególnie w środkowej części kraju.W skrócie - nie polecam Egiptu jako pierwszego kraju poza Europą do wynajmu samochodu. Poczytaj jeszcze wątki na forum, w szczególności ten: wypozyczenie-samochodu,589,166261
Można by powiedzieć, że po takich perełkach nic nie jest w stanie nas dzisiaj zachwycić. I to poniekąd racja, bo świątynia numer 3 zaskoczyła nas bardziej rozmachem niż finezją. A mowa tu przecież o najsłynniejszej bodaj świątyni starożytnego Egiptu – Karnaku. Karnak jest wspaniały, gigantyczny i monumentalny w sposób przekraczający ludzkie pojęcie. Nic dziwnego, że tylu ludzi wierzy w pomoc pozaziemskich istot w tworzeniu tych budowli.
Dzień zakończyliśmy wieczorną wizytą w świątyni w Luksorze. Specjalnie chciałem zobaczyć ją wieczorem i nie zawiodłem się – widok pięknie podświetlonych gigantycznych posągów jest po prostu niezapomniany. Szczerze polecam. Z kolei córka rezolutnie skomentowała, że już za dużo tych świątyń na jeden dzień i już tak się nie zachwyca.
Żeby nie było tak cukierkowo, mam w tej podróży chwile irytacji. W świątyniach przeszkadzają mi pracownicy obsługi, którzy uporczywie starają się pokazać coś ekstra, mówiąc przy tym trzy słowa po angielsku i oczywiście oczekując napiwku. Pal licho napiwek, ale te ich komentarze i prowadzenie za rączkę tylko przeszkadzają. W Luksorze przeszkadzali mi naganiacze, usiłujący sprzedać coś za jednego dolara, po czym za chwilę cena rosła dziesięciokrotnie. Przeszkadza mi też nadmiernie opiekuńcza policja i brak możliwości zjedzenia czegokolwiek ciepłego przy drodze. Ale to w sumie mało istotne szczegóły.
> Niestety, były też takie ściany, w których wszystkie postacie ludzkie zostały usunięte – widomy ślad działania nadgorliwych wyznawców Proroka
Bardzo prawdopodobne, że to jednak wyznawcy Chrystusa.
Rzeczywiście bardzo prawdopodobne, dzięki. Czytam właśnie, że przeszly po Egipcie dwie fale ikonoklazmu, chrześcijańska i islamska, nie licząc działań samych następców jeszcze w okresie dynastycznym.W grobowcach faraonów i kolejnych świątyniach
Kolejny intensywny dzień za nami, pełen niespodzianek i sporej dawki szczęścia. Rozpoczęliśmy od bardzo wysokiego C, meldując się koło 8.30 w Dolinie Królów, nekropolii egipskich faraonów. Na miejscu rozkminka co wybrać – standardowy bilet wstępu za 260 EGP pozwala zwiedzić 3 grobowce z kilku otwartych, oprócz tego można wykupić wstępy do czterech dodatkowych: jednego za 60 EGP (nie pamiętam czyjego), Ramzesa V i VI za 100 EGP, Tutanchamona za 300 EGP i Setiego I za… 1000 EGP (!). Wybraliśmy dodatkowo Ramzesa i Tutanchamona, przez co mój portfel uszczuplił się o prawie 2000 EGP czyli koło 300 zł. Gdybyśmy wszyscy wybrali zwiedzanie grobowca Setiego I, do którego nie ma zniżek dla dzieci, zapłacilibyśmy trzy razy tyle.
Na standardowym bilecie, za namową biletowego, wybraliśmy grobowce Ramzesa IV, Ramzesa IX i łączony Tausert i Seknaht. Były to dobre wybory, grobowce są na pewno interesujące. Zdecydowanie warto zakupić bilet dodatkowy do grobowca Ramzesa V i VI – daje świetną jakość za niewygórowaną cenę. U Tutanchamona płaci się przede wszystkim za markę – ten faraon zmarł w wieku 19 lat i został pochowany w malutkim grobowcu (przeznaczonym zresztą nie dla niego), zdecydowanie mniej ciekawym niż pozostałe. Tutaj też znajduje się jego ciało, chyba po to, żeby osłodzić turystom wydatek 300 funtów.
Mi jednak bilet do grobowca Tutenchamona zwrócił się z nawiązką. Na podłodze zauważyłem jakiś bilet, podniosłem go, aby przekonać się, że to nieprzedziurawiona wejściówka do grobowca Setiego I, warta 1000 funtów czyli koło 140-150 zł. Wydana półtorej godziny temu, więc raczej nie zgubił jej nikt z ostatnio odwiedzających. To jeszcze nie gwarantowało wstępu - bilety były czasem skanowane bez dziurkowania. Gdyby tak było w tym przypadku, biletowy zobaczyłby, że bilet był już wykorzystany. Ale podszedłem do grobowca i zostałem bez problemu wpuszczony! Grobowiec Setiego I tona pewno najciekawszy i największy grobowiec w Dolinie Królów, ale czy warty płacenia tyle, co za wszystkie pozostałe razem wzięte? Powątpiewam.
Na marginesie – w ostatnich dniach było w Egipcie dość zimno, ale dziś temperatura wzrosła do niebagatelnych 21 stopni. Mimo to w pozbawionej cienia Dolinie Królów czuliśmy prawie że upał. Wejście do grobowców nie ratowało sytuacji, w dolnych partiach było nawet goręcej. Nie wyobrażam sobie zwiedzania tego miejsca latem, gdy temperatura nierzadko przekracza 40 stopni.
Z Doliny Królów przejechaliśmy do Doliny Królowych, w których, jak sama nazwa wskazuje…
...wróć, nic z tych rzeczy…
Owszem, są tu pochowane małżonki faraonów, ale również wielu mężczyzn, w tym synowie władców. Paradoksalnie z trzech grobowców dostępnych do zwiedzania na standardowym bilecie tylko jeden należał do kobiety.
W Dolinie Królowych znajduje się grobowiec Nefertari, żony wielkiego Ramzesa II, najpiękniejszy ze wszystkich grobowców z obu dolin. Ten przebił ceną nawet grobowiec Setiego I, bo kosztuje 1400 funtów, prawie 50 USD! Niestety, zgubionego biletu tym razem nie znaleźliśmy i nie weszliśmy do środka.
Udaliśmy się za to do Esny, celem zwiedzenia niewielkiej, ale bardzo dobrze zachowanej świątyni boga Chnuma. Rozpoczęto jej budowę w XV w. p.n.e., ale zakończono dopiero w czasach rzymskich. Świątynia w Esnie jest poddawana intensywnej renowacji i można się tu naocznie przekonać, jaka jest różnica między odnowionymi i nieodnowionymi częściami. Zadziwia też fakt, że architektonicznie jest podobna do świątyń o dwadzieścia wieków starszych. Grecka dynastia Ptolemeuszy, a potem Rzymianie, zdołali odcisnąć tylko niewielkie piętno na egipskiej architekturze.
Z Esny półtorej godziny drogi dzieliło nas do Edfu ze wspaniałą świątynią Chorusa i jej słynnymi, wysokimi na 35 metrów pylonami. Edfu to druga największa świątynia w Egipcie, ustępująca tylko tej w Karnaku. Zdecydowanie warto!
W Edfu po raz drugi dzisiejszego dnia mieliśmy dużo szczęścia. Wyprzedziłem dorożkę, spojrzałem w lusterko, żeby zobaczyć, jak odpada z niej lewe koło. Gdybym mijał ją kilka sekund później, samochód zostałby co najmniej mocno porysowany.
Z Edfu chcieliśmy dostać się do Kom Ombo. Wiedziałem, że dotarlibyśmy tam po 17 i świątynia według Google miała być zamknięta, przez co już miałem ją odpuścić. Ale zachęcony moim porannym sukcesem syn zbierał zgubione przez innych bilety. Znalazł zużyty bilet, który bardzo nam się przydał – był to bilet do Kom Ombo z poprzedniego dnia wydany o godzinie 20.00. Poszperałem i okazało się, że świątynia jest otwarta do późnych godzin wieczornych, na pewno do 21.00. Ponoć to dlatego, że statki wycieczkowe z Luksoru nie są w stanie dotrzeć tam wcześniej. A więc na dokładkę dotarliśmy dziś do Kom Ombo, świątyni poświęconej Sobkowi, bogowi-krokodylowi. Świątynia, w odróżnieniu od poprzednich, jest niekompletnie zrekonstruowana, ale i tak prezentuje się świetnie. Bardzo interesujące jest położone tuż obok muzeum krokodyli, gdzie prezentowane są kompletne mumie tych zwierząt, preparowane w hołdzie bogowi Sobkowi.