+1
Woy 12 lutego 2023 20:17
20230221_174728.jpg



DSC03296.JPG


Mimo wszystko obawiam się o to miejsce. Turyści zaczęli tu przyjeżdżać dopiero niedawno, od 2012 przez praktycznie 10 lat tzw. Zachodnia Pustynia (egipska część Pustyni Libijskiej) była zupełnie niedostępna. Wszyscy biwakują na Białej Pustyni i mimo że miejsca jest tu sporo, przy rosnącej liczbie turystów będzie problem z zachowaniem jej w stanie względnie nienaruszonym. Na razie nie ma tu żadnej infrastruktury, a przecież gdzieś trzeba zaspokoić potrzeby fizjologiczne czy rozpalić ognisko. Może jednak lepiej przyjeżdżać tu jak najszybciej.

Droga powrotna minęła bez historii. Udaliśmy się na północ i po trochę ponad pięciu godzinach jazdy śpimy w hotelu pod El-Alamein.Aleksandria i okolice

Nie był to szczególnie ekscytujący dzień. Zaczęliśmy go od podróży do El-Alamein, która zajęła nam prawie dwa razy więcej czasu niż pokazywało Google Maps. Ta aplikacja w Egipcie zaskakująco często zawodzi, zwłaszcza w dużych miastach i ich okolicach. Dzisiaj chyba z dziesięć razy pokazywała mi złą drogę. Na dodatek dostałem pierwszy w Egipcie mandat za prędkość – na szczęście 200 funtów czyli 30 zł to niewygórowana cena.

Naszym celem w El-Alamein był oczywiście cmentarz wojenny. Piszę „oczywiście”, bo to miasto nie ma specjalnie nic więcej do zaoferowania. W zasadzie nie musieliśmy wcale tu jechać – w końcu akurat po cmentarzach wojennych nie należy się spodziewać żadnych niespodzianek – ale mam cień nadziei, że takie wizyty wzbudzą zainteresowanie historią u dzieci. Bitwy pod El-Alamein to przecież jedne z najważniejszych bitew drugiej wojny światowej, po wygranej Montgomery’ego nad Rommelem padły słynne słowa Churchilla o „końcu początku”.

20230223_085942.jpg



20230223_090817.jpg


Cmentarz jest dobrze utrzymany, ale to, co się dzieje poza jego granicami lepiej pominąć milczeniem. Muszę wreszcie o tym napisać – zwały śmieci wszędzie i zupełna niedbałość o otoczenie to niestety w Egipcie normalność. Śmiałem się dziś z przekąsem, że mijaliśmy pole bawełny – za bawełnę robiły foliowe reklamówki, walające się po kilkuhektarowym polu.

Chcieliśmy zwiedzić sąsiadujące muzeum, ale było jeszcze zamknięte. W tej sytuacji udaliśmy się do Taposiris Magna, dawnej świątyni Ozyrysa, której świetność przypadła na czasy Ptolemeuszy. Miejsce jest całkiem spore, przez nikogo nie pilnowane i niezbyt bezpieczne – nieuważny turysta mógłby łatwo wdepnąć w którąś z odkrytych studni i polecieć kilka metrów w dół.

20230223_095725.jpg



20230223_095820.jpg



20230223_100026.jpg


Największą porażką dnia było Abu Mena, miejsce z listy UNESCO, na którym znalazło się już w 1979 r. To ruiny wczesnochrześcijańskiej bazyliki, która stała tu w miejscu grobu św. Meny. Na miejscu, w którym stał ołtarz, stoi obecnie mały drewniany kościółek. Miejsce jest zupełnie zaniedbane, choć trwają prace konserwatorskie, aby to choć trochę poprawić. Jeden z najbardziej rozczarowujących wpisów na listę UNESCO, które widziałem.

20230223_105425.jpg



20230223_105621.jpg



20230223_105947.jpg



20230223_110940.jpg


Dopiero w Aleksandrii znaleźliśmy miejsca, które wzbudziły nasz zachwyt. Pierwszym była Kolumna Pompejusza wraz z otoczeniem. Kolumna jest gigantyczna, mierzy prawie 27 metrów i wybija się nawet obecnie poza budynki w centrum miasta. W okolicy znajdują się rozliczne posągi greckiej i rzymskiej proweniencji.

20230223_124125.jpg



20230223_124513.jpg



20230223_124718.jpg


Numerem jeden naszej wizyty w Aleksandrii były z pewnością Katakumby Kaum asz-Szukafa – ogromny podziemny cmentarz z pięknie zdobionymi grobowcami. Na pewno numer jeden w Aleksandrii, która sama w sobie nie zrobiła na nas dobrego wrażenia. Chcieliśmy jeszcze pokręcić się po mieście, ale po długim staniu w syfie w gigantycznych korkach odeszła nam ochota.

20230223_131705.jpg



20230223_132514.jpg



20230223_132925.jpg



20230223_132956.jpg



20230223_133014.jpg



20230223_133223.jpg


Po drodze do Kairu zwiedziliśmy jeszcze dwa koptyjskie monastery z Wadi Natrun – monastery Rzymian i św. Biszoja. Oba są bardzo stare (jeszcze z IV w.), w obu trwają intensywne prace konserwatorskie. Więcej szczęścia mieliśmy w Monasterze Rzymian, w którym zwiedziliśmy starą świątynię w trakcie nabożeństwa. Kościół u św. Biszoja był zamknięty.

20230223_161025.jpg



20230223_161155.jpg



20230223_161332.jpg



20230223_162029.jpg



20230223_165035.jpg


Śpimy w Gizie, w hotelu z widokiem na piramidy. Marzenie z dzieciństwa się spełnia – piramidy wieczorem robią fantastyczne wrażenie. Niedługo się przekonamy, jak wyglądają za dnia.Różne oblicza Kairu

Dziś ostatni dzień zwiedzania, przeznaczony w całości na Kair. Dzień trudny, bo bardzo bolały nas mięśnie nóg i pośladków po wczorajszym schodzeniu do środka piramid Czerwonej i Łamanej. Pokonanie ponad 1200 stopni w Monasterze św. Antoniego to była pestka, naprawdę trudno było nam dziś wchodzić i schodzić po schodach.

A dzień jak zwykle zaplanowałem intensywny, choć nie udało się zrealizować planu w całości. Nasz hotel serwował śniadania wyjątkowo późno, od 9 rano, przez co w Muzeum Egipskim zameldowaliśmy się dopiero chwilę po 10.00. Muzeum Egipskiego przedstawiać nie trzeba, to pewnie jedno z dziesięciu najbardziej znanych muzeów świata. Założone już w 1835 r., w obecnym gmachu od 1902 r. Grubo ponad 100 tys. eksponatów, część wystawiona na widok publiczny, część zalegająca w skrzyniach. Najważniejsze eksponaty – mumie faraonów oraz ich trumny – przeniesione do wspaniałego Narodowego Muzeum Cywilizacji Egipskiej, które zwiedzaliśmy wczoraj. Pozostałe mają być przeniesione do Wielkiego Muzeum Egipskiego, którego otwarcie jest przekładane chyba tyle razy, co nowego lotniska w Berlinie. Mam nadzieję, że tak jak w przypadku lotniska, w końcu muzeum otworzą, bo obecna ekspozycja pozostawia bardzo wiele do życzenia. Niedoświetlone eksponaty, brak lub bardzo lakoniczne opisy, niezachowana chronologia, brudne szyby to tylko niektóre bolączki tego miejsca. Samej kolekcji nic zarzucić nie można, wprost przeciwnie – od nagromadzenia najwyższej jakości eksponatów aż zaczyna boleć głowa. Największą popularnością cieszy się sala z eksponatami z grobowca Tutenchamona, trzeba do wejścia odczekać parę minut.

20230225_105852.jpg



20230225_110450.jpg


Przy okazji zabiorę głos w dyskusji, czy lepiej jest zwiedzać muzeum na początku czy też na końcu zwiedzania Egiptu. Będę bronił naszego sposobu, czyli zwiedzania muzeum na końcu, podobnie zresztą zrobiliśmy wcześniej w Meksyku z Museo Nacional de Antropologia. Zwiedzając Muzeum Egipskie przypominaliśmy sobie miejsca, w których byliśmy kilka lub kilkanaście dni temu, np. oglądając wspaniałą trumnę Petrosirisa, którego grobowiec widzieliśmy w Touna el-Gabal. Na pewno byśmy nie mieli takich skojarzeń, gdybyśmy zastosowali odwrotną kolejność zwiedzania.

Po muzeum mieliśmy już tylko rzut beretem do Placu Tahrir, ikony Kairu. A obiad zjedliśmy w kolejnej ikonie – kawiarni Cafe Riche, założonej w 1908 r. W Cafe Riche spiskowcy opracowywali strategie rewolucji 1919 r., Gamal Abdel Naser myślał, jak obalić króla, a jedyny egipski noblista – pisarz Nadżib Mahfuz, częsty klient kawiarni, umieścił ją w swoich utworach. Dziś to miejsce to raczej cień dawnej świetności, ale swój klimat ma. Nie jest też drogie – za niepełny obiad dla czterech osób zapłaciłem 600 funtów, czyli mniej niż 100 zł.

20230225_131711.jpg


Najedzeni pojechaliśmy do Nilometru na Wyspie Roda, najstarszej tego typu konstrukcji w Kairze, pochodzącej z 861 r. Od czasów starożytnych do wybudowania tam asuańskich nilometry były kluczowymi konstrukcjami, dzięki którym sprawdzano stan rzeki i przewidywano prace. Ten z Roda jest doskonale zachowany i pięknie zdobiony, idealne miejsce na krótką wizytę.

20230225_135219.jpg



20230225_135315.jpg



20230225_135509.jpg


Potem przyszedł czas na Kair koptyjski. Mieliśmy zwiedzić tylko słynny Wiszący Kościół, ale skończyło się na dłuższej wizycie w kairskiej medynie, z dodatkowym zwiedzaniem kościołów św. Sergiusza (Abu Serga – postawionego w miejscu, gdzie ponoć zatrzymała się Święta Rodzina uciekając do Egiptu przed Herodem) oraz św. Barbary. Szczerze polecam te trzy miejsca, każdy z kościołów ma swój unikalny klimat i posiada piękne ikony sprzed kilku wieków.

20230225_142330.jpg



20230225_142603.jpg



20230225_143535.jpg



20230225_145940.jpg



20230225_150133.jpg


Koptowie odcisnęli na Kairze swoje piętno, ale to miasto bez wątpienia przeważająco muzułmańskie. Dobitnie to widać w trzech wspaniałych meczetach, które odwiedziliśmy. Pierwszym był najstarszy kairski meczet Ahmada Ibn Tuluna z minaretem wzorowanym nieco na tym z irackiej Samarry, który miałem przyjemność oglądać nieco ponad rok temu. Meczet pochodzi z IX w. (dokładnie z 879 r.) i jest ponoć trzecim największym powierzchniowo meczetem świata. Przekonaliśmy się naocznie jak jest wielki nie mogąc trafić do wejścia i obchodząc jego mury dookoła, co zajęło nam dobrych kilkanaście minut.

20230225_153335.jpg



20230225_153555.jpg



20230225_153918.jpg



20230225_154130.jpg



20230225_154253.jpg



20230225_154455.jpg


W tym momencie zaczęło się robić mało przyjemnie, bo dzieci zmęczone całodniowym chodzeniem nie chciały dalej zwiedzać. Na szczęście przekupione perspektywą lodów podjęły jeszcze wysiłek zwiedzania dwóch położonych obok siebie wspaniałych meczetów. Pierwszym był meczet Al-Rifa. Meczet jest wspaniale zdobiony i tak wysoki jak niektóre gotyckie katedry w Europie, choć powstał sporo później, bo w XIX w.

20230225_160610.jpg



20230225_160901.jpg



20230225_161727.jpg



20230225_161951.jpg


Obok niego znajduje się znacznie starszy meczet i madrasa Sułtana Hassana, konstrukcja z XIV w., która miała przyćmić wszystkie inne. Pewnie by przyćmiła, ale zleceniodawca, czyli sułtan An-Nasir Hassan, został zamordowany w wieku zaledwie 27 lat. Wspaniała budowla nigdy nie została dokończona.

20230225_162747.jpg



20230225_162537.jpg


Na marginesie dodam, że odbiór tych wspaniałych meczetów zakłóciło mi trochę egipskie kombinatorstwo. Mimo, że zapłaciłem za bilet, przed wejściem stali ludzie odkładający buty i oczywiście oczekujący napiwku. Zwiedzałem dziesiątki meczetów na całym świecie i nikt nie brał opłat za opiekę nad butami. Egipcjanie po prostu czasem za bardzo przeginają.

Wobec buntu dzieci odpuściliśmy dalsze zwiedzanie, a w planach była jeszcze co najmniej kairska cytadela. W drodze na obiecane lody po raz drugi przejechaliśmy przez słynne Miasto Umarłych. Zupełnie przypadkowy pierwszy raz nastąpił wczoraj, i przyznam, że jeżdżąc po bocznych uliczkach można było się poczuć trochę nieswojo. Nie mieliśmy poczucia niebezpieczeństwa, ale jazda przez puste uliczki bardzo biednej i brzydkiej dzielnicy złożonej z grobowców to nie jest jakaś wielka przyjemność.

A propos jazdy samochodem po Kairze, potwierdzam wczorajsze stwierdzenie, że nie jest to najgorsze miasto do jazdy. Ruch jest względnie uporządkowany, ulice zwykle dość szerokie, miejsce do parkowania zawsze się znalazło. W porównaniu z Aleksandrią czy niektórymi bliskowschodnimi molochami jak Teheran tutaj jeździło się całkiem przyjemnie.

Jutro wylot o 12.20, więc już nic raczej nie zwiedzimy. Na zakończenie umieszczę jeszcze krótkie podsumowanie.Podsumowania i porady praktyczne

Podróż dobiegła końca i na świeżo stwierdzamy z żoną, że była bardzo, bardzo udana. Zobaczyliśmy wiele wspaniałych miejsc, program zrealizowaliśmy w więcej niż 100%, choć oczywiście brakowało nam paru dni, żeby zobaczyć wszystko, co byśmy chcieli. Dodatkowy tydzień by to zniwelował i pozwolił na dodanie co najmniej dnia na Synaju, oazy Siwa, dnia lub dwóch w delcie Nilu i więcej czasu w Egipcie Środkowym. Ale nie można mieć wszystkiego. Odwiedziliśmy wszystkie 7 miejsc z listy UNESCO w Egipcie i wiele miejsc z listy informacyjnej.

Pierwszy raz robiłem relację na żywo, spisując wrażenia dnia, obrabiając i wrzucając zdjęcia. Nie było to proste – praktycznie codziennie spędzałem na tej czynności około dwóch godzin i kończyłem nieraz grubo po 23.00. Raz tylko musiałem dokończyć relację z samego rana, spędzając wieczór w Gizie z bardzo sympatyczną parą Kanadyjczyków. Ale udało się i jestem z siebie dumny. ;)

Przejechaliśmy wynajętym samochodem 5938 kilometrów (plus jakieś 250 terenówką jako pasażerowie), pokonując poniższą trasę:

Zrzut ekranu 2023-02-26 182735.png


Jeśli chodzi o jakość zabytków, pozwolę sobie na odważne stwierdzenie – Egipt to numer jeden na świecie. Nie wyobrażałem sobie, że to, co zobaczymy, będzie aż tak dobrze zachowane. Zabytki Luksoru (Dolina Królów, Karnak i sama świątynia luksorska) to jedna z pięciu najwspanialszych rzeczy, jakie widziałem w życiu, a wiele innych mieści się wysoko w pierwszej setce. Wielka w tym zasługa mody na Egipt, panującej od rozszyfrowania hieroglifów przez Champolliona przez cały XIX i XX w., podsycanej dodatkowo kamieniami milowymi w rodzaju odkrycia grobowca Tutenchamona w 1922 r. Inne ważne dla cywilizacji miejsca, jak Mezopotamia, nigdy nie doświadczyły aż takiego zainteresowania i nie mają obecnie do zaoferowania tylu porównywalnych zabytków.

Ale Egipt to nie tylko zabytki kultury, nie można zapomnieć o wspaniałej przyrodzie. My ledwie jej liznęliśmy na Czarnej i Białej Pustyni, w Wadi Al-Hitan i Gebel Qatrani.

Z miejsc poza turystyczną trasą Synaj – Kair – Luksor – Asuan – Abu Simbel największe wrażenie zrobiły na nas (w kolejności zwiedzania):

Monaster św. Antoniego
Beni Hassan
Abydos
Dendera
Esna
Edfu
Wadi al-Hitan i Skamieniały Las
Biała Pustynia
Dahszur

Jeśli chodzi o infrastrukturę turystyczną i łatwość podróżowania, kraj jest w zasadzie bezproblemowy. Trochę gorzej robi się, gdy wyjedziesz poza otwarty szlak, szczególnie w Egipcie Środkowym – Booking.com nie pokazuje niemal żadnych sensownych hoteli i trzeba szukać na własną rękę. Nigdy nie mieliśmy z tym problemu, cenowo zwykle wychodziło taniej. Mimo teoretycznego obowiązku płacenia wyłącznie w USD wszędzie akceptowali od nas funty, które wyciągałem bezprowizyjnie z bankomatu, korzystając ze zwykłej karty bankowej przeliczającej po kursie MC. Uwaga – niektóre bankomaty stosują podwójne przewalutowanie, ale mój bank (BNP Paribas) mnie przed tym „chronił” w drastyczny sposób - w ogóle nie pozwalał z nich wyciągnąć pieniędzy. Karta działała jednak w bardzo popularnych w Egipcie bankomatach Banque Misr oraz banku z Emirates w nazwie, co oznacza, że te podwójnego przewalutowania nie stosują.

W kraju angielski jest powszechny, jednak jego poziom pozostawia wiele do życzenia – wiele osób spoza miejsc turystycznych zna tylko parę słów, pewnie jeszcze ze szkoły. Ale w podstawowych rzeczach wystarczy, aby się dogadać.

Duży problem jest ze znalezieniem ciepłego posiłku w godzinach obiadowych. Oczywiście w dużym mieście jest ok, ale przy drogach nie ma zupełnie miejsc do jedzenia. W razie dużego głodu można ratować się sprzedawanymi na stacjach słodkościami.

Parę razy już podkreślałem, że pogodę mieliśmy idealną – temperatury od 15 do 25 stopni były wspaniałe do zwiedzania. Atrakcje egipskie są często położone tak, że na miejscu nie ma prawie zupełnie cienia. Szczerze podziwiam, ale i współczuję osobom, które zwiedzają Egipt latem.

Kilka uwag na temat jazdy wypożyczonym samochodem:

Mimo alarmujących opinii, jeździło się całkiem dobrze. Drogi międzymiastowe są na ogół w bardzo dobrym stanie. Gorzej było, jak się wjechało do miast i miasteczek – wszechobecne dziury i progi zwalniające potrafią napsuć krwi. Szczególnie dała się nam we znaki trasa z Sohagu do Abydos i Dendery, jak również trasa z Luksoru do Asuanu przez Esnę, Edfu i Kom Ombo – niemal cały czas jedzie się przez obszar zabudowany.

Kierowcy jeżdżą w specyficznym arabskim stylu, do czego trzeba się przyzwyczaić – wyprzedzanie na trzeciego, jazda slalomem lub pod prąd to tu normalka. Ja zwykle po dniu-dwóch czuję się w takim miejscu jak ryba w wodzie. Egipską specyfiką jest jazda po zmroku bez świateł – tzn. nie tak zupełnie bez świateł, bo używają ich wyłącznie do ostrzegania innych kierowców z naprzeciwka. A więc jazdy po zmroku raczej nie polecam. Inną specyfiką jest jazda pod prąd na drogach szybkiego ruchu. Czasem nie wiadomo, czy jesteś po właściwej stronie drogi, ale nikt się tym specjalnie nie przejmuje.

W kraju buduje się i remontuje niesamowicie wiele dróg. Jeszcze nigdzie nie widziałem tak szeroko zakrojonych prac niemal w całym kraju. Między innymi przez to Google Maps okazywało się zaskakująco niedokładne. W dużych miastach pokazywało drogi, które są zamknięte, nie widziało też świeżo oddanych lub właśnie remontowanych, a przez to niedostępnych dróg. Ale zawsze dawało się znaleźć sensowny objazd, czasem kosztem dodatkowych 10-15 minut.

Świetna autostrada po wschodniej stronie Nilu jest w zasadzie niedostępna przy przejazdach na południe na odcinku Bani Suwajf – Minia. Dalej na południe ma co najmniej dwa pasy w obu kierunkach.

O swoich przygodach z policją pisałem już szeroko, więc nie będę się powtarzał. Generalnie poza utartym szlakiem chcą turystę eskortować. Jest to nagminne w Środkowym Egipcie pomiędzy Fajum/Bani Suwajf a Luksorem.

Dla turystów niedostępne są (według stanu na luty 2023):

- trasa z Taby do Suezu
- Western Desert Road na odcinku Luksor – Sohag
- drogi na zachód od Western Desert Road na pustynię (Charga)
- droga z Siwy do Al-Bahrijji

To oczywiście nie jest kompletna lista, no ale wszystkich nie sprawdzałem :) Pewnie da się nimi pojechać, jeśli poinformujemy policję zawczasu i uzyskamy jakiś permit, ale kto ma czas na takie zabawy.

Droga na zachód od Monasteru św. Katarzyny jest dostępna teoretycznie tylko w konwoju i policja puszcza co dwie parzyste godziny, tj. o 8.00, 10.00, 12.00 itd. Tak czy inaczej jest w budowie.

W niemal całym kraju można jeździć na ile warunki i fantazja pozwala. Jedynie w Kairze i na północ od niego (trasa do Aleksandrii) trzeba uważać, bo jest zatrzęsienie fotoradarów. Raz dostałem mandat za prędkość, ale 200 funtów czyli około 30 zł to nie był majątek.

Trzeba dbać o poziom paliwa w baku. Oczywiście w terenach zaludnionych stacji benzynowych jest bez liku, ale na drogach pustynnych czasem trzeba jechać ponad 100 kilometrów bez żadnej stacji. Po przykrych doświadczeniach z przeszłości jestem na tym punkcie przewrażliwiony, więc wybierając się w miejsca niezaludnione tankowałem, gdy miałem około połowy baku. Płaci się wyłącznie gotówką z 5-funtowym napiwkiem dla pracownika. Paliwo jest śmiesznie tanie – kosztuje około 9-10 funtów za litr (1,50 zł). Pełen bak kosztował mnie zwykle 400 funtów.

Lokalna karta SIM jest niezbędna przy podróży własnym autem. Policja często pyta o egipski numer i potem dzwoni, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Niemal wszędzie mieliśmy dobry zasięg 4G lub 5G, choć nie wszystkie sieci go zapewniają w równym stopniu. Miejscowi polecali Vodafone, który pokazywał zasięg 4G na całej trasie z Al-Bahrijji do Gizy, podczas gdy np. Etisalat na większości tej pustynnej trasy nie miał w ogóle pokrycia.

Na koniec podsumowanie kosztów – nie licząc biletów lotniczych (ten wydatek poniosłem w 2019 i częściowo w 2020 r. i wyniósł około 2500 zł) cały wyjazd zamknął się w kwocie 10 800 zł, wliczając w to wszystko, włącznie z wizami, wynajmem samochodu (największa pozycja – prawie 2000 zł), paliwem, hotelami, jedzeniem i atrakcjami. Przypomnę, że to kwota za 4-osobową rodzinę na 14 pełnych dni pobytu.

Dziękuję za uwagę, szczególnie wszystkim, którym chciało się przeczytać moje dość długie wpisy i do następnej relacji!

Dodaj Komentarz

Komentarze (30)

kostek966 12 lutego 2023 23:08 Odpowiedz
Trzeba bardziej uważnie czytać forum, ostatnio @OSK pisał o swojej podróży atutem przez Egipt, poprzednio inna forumowiczka, ale nie jestem pewien nicku, więc nie podam, Ci co chcą zwiedzać samemu to wiedzą jak to zrobić, cała reszta korzystała, korzysta i będzie korzystać z bp i nic tego nie zmieni, ale czekam na dalszy ciąg, tego nigdy nie za dużo :)
woy 12 lutego 2023 23:08 Odpowiedz
@kostek966 raczej trzeba pisać w odpowiednich działach. Bo w Relacje z podróży - Afryka widzę to, co widzę.
sko1czek 12 lutego 2023 23:08 Odpowiedz
@WoyW każdym razie, zamiast oklepanego klasztoru św. Katarzyny z rozpaskudzonymi nawałem turystów greckimi zakonnikami prawosławnymi Autonomicznej Cerkwi Góry Synaj (nic im się nie chce, turyści samo zło, nie mamy czasu bo właśnie się modlimy etc...) trzeba było zabrać rodzinę do wspaniałych koptyjskich klasztorów św. Antoniego i św. Pawła na pustyni pomiędzy Suezem, Fajum i Hurgadą. Masz przecież własny pojazd! Na szczęście wkrótce @PawelSz tam się wybiera i może zda relację. Czasami nie warto jechać tam, gdzie wszyscy jeżdżą ;)
woy 13 lutego 2023 12:08 Odpowiedz
@sko1czek ale kto powiedział, że musi być jedno albo drugie? Św. Antoniego też mamy w planach, jak również kilka mniej znanych, ale równie starych .
sko1czek 13 lutego 2023 17:08 Odpowiedz
@WoyTrochę żartem pisałem.Fajnie, że masz klasztor św. Antoniego w planach, bo miejsce wydawało mi się niezwykłe a zakonnicy super gościnni (było to dawno temu). W klasztorze św. Katarzyny było inaczej: miejsce tchnące historią i cudownie położone u podnóża Synaju ale skomercjalizowane a gospodarze - zdystansowani to za mało powiedziane, nieprzyjemni. Mimo tego warto pojechać, warto zarwać noc by wejść o wschodzie słońca na górę Synaj i potem przespać się w klasztorze. Bardzo jestem ciekaw Waszych wrażeń i całej dalszej podróży i nie wątpię, że będzie niebanalna. I szczerze podziwiam za podjęcie się relacji LIVE.
pabien 13 lutego 2023 23:08 Odpowiedz
W Polsce też od prawie roku znacznie częściej niż wcześniej słychać rosyjski. To bardzo ładny język i na dodatek niczemu nie winny. Nie język jest problemem, a porozumiewający się nim nie zawsze są Rosjanami, a Rosjanie też nie wszyscy są źli
sko1czek 13 lutego 2023 23:08 Odpowiedz
Dziękujemy @pabien za przypomnienie, że język rosyjski nie jest niczemu winny. Czy ładny to kwestia gustu, mnie również się podoba. Pewnie, że nie wszyscy Rosjanie są źli ale pod wpływem opresyjnej, państwowej propagandy prawie wszyscy. Ci, którzy mogą wyjeżdżać swobodnie jako turyści są dla mnie szczególnie podejrzani, bo mam przekonanie, że w Rosji nie dojdziesz do pieniędzy jak nie stoisz po "właściwej" stronie, mylę się?Mnie też , tak jak @Woy, niestety, obecność rosyjskiego i Rosjan w przestrzeni publicznej, na wyjazdach, w hotelach i restauracjach, na plaży etc. przeszkadza i drażni.
woy 14 lutego 2023 12:08 Odpowiedz
@pabien masz oczywiście rację, ja sobie zdaję sprawę, że ta niechęć nie jest do końca racjonalna i sprawiedliwa i pewnie kiedyś to przepracuję. Ale to kiedyś. Póki co ważny jest kontekst. Ludzie mówiący po rosyjsku w Polsce i w Egipcie to dwie różne grupy. Jakoś ciężko mi znieść odpoczywających beztrosko obywateli kraju, który robi to, co widzimy.
jerzy5 16 lutego 2023 05:08 Odpowiedz
Pisz dalej, mam nadzieje, że naganiacze :| i inni nie zepsuli Ci podróży, ja mam zupełnie odmienne zdanie, policjanci mili, taktowni i życzliwi, jedzenie ciepłe i przepyszne itp.Generalnie kibicuję Twojej relacji, bo uwielbiam ten kraj, ale nie turystycznie...
msadurski 16 lutego 2023 05:08 Odpowiedz
-- 16 Lut 2023 01:40 -- > Niestety, były też takie ściany, w których wszystkie postacie ludzkie zostały usunięte – widomy ślad działania nadgorliwych wyznawców ProrokaBardzo prawdopodobne, że to jednak wyznawcy Chrystusa. -- 16 Lut 2023 02:04 -- O przewodnikach w Doinie Królów:„Natomiast znakomicie zgadzał się z otoczeniem wygląd tutejszych przewodników. Byli tak samo dzicy i posępni, jak ich rodzinny krajobraz.Dostrzegli nasz samochód już z daleka, gdyż mieli swe punkty obserwacyjne w wysoko położonych rozpadlinach skalnych. Sfrunęli ku nam stamtąd jak górskie sępy.”Marian Brandys: Śladami Stasia i NelCo do naganiaczy, powinno wystarczyć uprzejme ale zdecydowane „lo, szuchran”.Przewodnikom mowię, że jestem profesorem egiptologii. W żadnym przypadku nie przyznawajcie się, że jesteście pierwszy raz w Egipcie. -- 16 Lut 2023 02:12 -- A, ta wycieczka na drugi brzeg i spacer do klasztoru św Symeona mauzoleum Agi Chana to na jakieś 2-3 godziny (bez wchodzenia do klasztoru). W jedna stronę przez piasek/pustynię. Powrót ścieżką nad Nilem. Weźcie sobie coś na piknik po drodze.Tam na początku/końcu są i te grobowce dostojników, ale takie rzeczy już widzieliście. Lepiej zamiast tego wdrapać się na samą górę, do tych ruin kaplicy. Widoki gwarantowane.
woy 16 lutego 2023 12:08 Odpowiedz
msadurski napisał:-- 16 Lut 2023 01:40 -- > Niestety, były też takie ściany, w których wszystkie postacie ludzkie zostały usunięte – widomy ślad działania nadgorliwych wyznawców ProrokaBardzo prawdopodobne, że to jednak wyznawcy Chrystusa. Rzeczywiście bardzo prawdopodobne, dzięki. Czytam właśnie, że przeszly po Egipcie dwie fale ikonoklazmu, chrześcijańska i islamska, nie licząc działań samych następców jeszcze w okresie dynastycznym.
cart 16 lutego 2023 12:08 Odpowiedz
A wstępy dalej są dużo tańsze na kartę ISIC? Jak ja tam byłem to można było na lewo takową wyrobić i mieć wstępy połowę tańsze.
woy 16 lutego 2023 23:08 Odpowiedz
@cart szczerze to nie wiem, ale czytałem, że się zmądrzyli i akceptuja tylko do 30 lat.
cart 17 lutego 2023 23:08 Odpowiedz
Ja jechałem jeszcze w konwoju. Abu Simbel jest genialne, szczególnie zaraz po świcie jak oświetla ją poranne światło. Jedyną wskazówką przeniesienia to chyba cięcia na świątyni, ale niezbyt rzucające się w oczy.Same świątynie macie na trasie ;), pamiętam, że ja miałem już taki ich przesyt, że nawet Karnak nie robił wrażenia ;)
woy 17 lutego 2023 23:08 Odpowiedz
@cart zgadza się, świątyń dużo, ale drugi tydzień powinien być znacznie bardziej zróżnicowany.
msadurski 18 lutego 2023 23:08 Odpowiedz
Heh, to prawda z tą policją. Raz na siłę dali mi eskortę samochodową przy wyjeździe z lotniska Marsa Ala,, jak byłem na rowerze. Na szczęście udało mi się zgubić ogon po kilku kilometrach.Innym razem jakiś policjant nie odstępował mnie na krok ani na chwilę przez całe popołudnie w Abu Simbel (osadzie, nie świątyni).Ale droga z Luksoru do Kharga faktycznie może być niebezpieczna. Spróbujcie tej od Asyut, tam jeżdżą autobusy i patrole i generalnie jest chyba bardziej uczęszczana.
tropikey 18 lutego 2023 23:08 Odpowiedz
Tak z ciekawości - o jakie ewentualne niebezpieczeństwo chodzi? Rabunek, porwanie, atak terrorystyczny?A tak w ogóle, dziękuję za relację i czekam na dalszy ciąg. Marzy mi się, żeby zrobić sobie podróż przez Egipt, gdy otworzą wreszcie nowe muzeum w Kairze. Gdy to zrealizuję, Twoja relacja będzie jak znalazł :)
woy 19 lutego 2023 12:08 Odpowiedz
@tropikey nie o niebezpieczeństwo tu chodzi. Rząd sobie wymyślił, że tu można, a tam nie. Przy tej Western Desert Road w końcu gliniarz wydukał, że jedna jest jednopasmowa, a ta po drugiej stronie dwupasmowa :lol: fakt, że wschodnia dużo lepsza.
pawelsz 19 lutego 2023 17:08 Odpowiedz
Na przejazd do Khargi musisz mieć pozwolenie i z wyprzedzeniem zgłosić przejazd do lokalnej policji.
msadurski 19 lutego 2023 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał:Tak z ciekawości - o jakie ewentualne niebezpieczeństwo chodzi? Rabunek, porwanie, atak terrorystyczny?W sumie na jedno wychodzi. Pewnego polskiego podróżnika akurat tam obrabowano. Miał pecha. Trudno dyskutować kiedy naokoło piasek, a ty widzisz wycelowaną w siebie lufę AK-47.
cart 23 lutego 2023 12:08 Odpowiedz
Rewelacja te pustynie.
sko1czek 24 lutego 2023 12:08 Odpowiedz
Niesamowicie ciekawa jest Twoja relacja i gratuluję szczerze pokazania dzieciom tych wszystkich miejsc . Wspaniale!
pabien 26 lutego 2023 23:08 Odpowiedz
Woy napisał:Podróż dobiegła końca i na świeżo stwierdzamy z żoną, że była bardzo, bardzo udana A co dzieci myślą na ten temat?Woy napisał: Jeśli chodzi o jakość zabytków, pozwolę sobie na odważne stwierdzenie – Egipt to numer jeden na świecie. Poważnie odważnie! A Włochy, a Francja ... ? Jednak na pewno jeśli chodzi o zabytki cywilizacji starożytnego Egiptu in situ jest to numer 1 na świecie
woy 26 lutego 2023 23:08 Odpowiedz
@pabienUważny jesteś :) Córce wyjazd się podobał, syn wolałby spędzić ferie na graniu w gry lub na boisku. Ale i tak jest lepiej, niż podczas czerwcowego wyjazdu do Peru, więc nie tracę nadziei.Co do porównania Egiptu do Włoch i Francji, to jest zupełnie inna liga. Zabytki Zachodniej Europy są wspaniałe, ale to najczęściej średniowiecze lub czasy późniejsze. Jakoś zawsze bardziej mnie ekscytowały zabytki co najmniej wczesnośredniowieczne i jeszcze wcześniejsze. I w tej kategorii Egipt moim zdaniem wygrywa nawet z Włochami.
barbal10 27 lutego 2023 17:08 Odpowiedz
Super relacja. Tak sie składa, że od 01 do 10 lutego też byłem w Egipcie i też był to wyjazd organizowany przeze mnie. Korzystałem z komunikacji autobusowej między miastami. Fajnie czytało się relacje z miejsc, w których też byłem (Luksor, Dandera, Abydos, Pustynia). To był mój kolejny wypad do Egiptu ale napewno nie ostatni. Gratuluję "odwagi" w jeździe autem. Pozdrawiam.
msadurski 9 marca 2023 12:08 Odpowiedz
Ano właśnie. Czyli autobusy, jak jeździły tak jeżdżą. Trzeba tylko poszukać, i to nie niekoniecznie w internecie.
wojtasior 21 marca 2023 23:08 Odpowiedz
Fantastyczna relacja! Przyjemnie się czytało, kluczowa wiedza podana w przystępny sposób - i ta merytoryczna i ta organizacyjna :D
montana88 30 czerwca 2023 12:08 Odpowiedz
Hejka, Obejrzałam sobie z ciekawości co dokładnie zostało zwiedzone. Powiem szczerze, podziwiam, że jechałeś na własną rękę. Ja bym się jeszcze nie odważyła. Do Grecji czyinnych krajów Europy owszem albo np. do Tajlandii. Co do samej relacji. Genialnie ! Przedstawiłeś miejsca, w których nigdy nie byłam. Ba, nawet chyba nie są za bardzo proponowane przez biura jako wycieczki. Ja byłam na Sharm El Sheikh, byłam również na wycieczce na Górze Synaj. Wchodziliśmy w nocy, szliśmy na wschód słońca. Potem wracaliśmy tzw. drogą pokutną, o ile pamiętam tam było chyba z 3700 schodów ? Pamiętam, że o 6 rano na szczycie było dosyć chłodno jak na tamte tereny. Co do klasztoru to jest prawda. Mnichom nic się nie chce i do turystów nastawieni są anty, aczkolwiek z taką sytuacja spotkałam się również w Izraelu. Bardzo chciałabym zobaczyc Dolinę Królów, jeszcze raz zobaczyć Kair, piramidy, Muzeum Kairskie. Nie zapomnę jak byliśmy na bazarze khan el kalili, utknęły mi niektóre fajne obrazy, ale też i przykre, kiedy chłopczyk w podartych spodniach prosił o jedzenie. No i koniecznie to Abydos. Mam nadzieję, ze będą wycieczki fakultatywne w to miejsce. Teraz może jeszcze się uda w te lato, skorzystać z jakiegoś last minute albo Itaka, albo rainbow https://r.pl/egipt/last-minute albo z traveligo https://www.traveligo.pl/last-minute/egipt albo po prostu polecę na jesień do Egiptu. Na razie nie jestem gotowa by lecieć samej na własną rękę, bo się po prostu boję.
baksik23 15 stycznia 2024 23:08 Odpowiedz
Świetnie opisane! Chciałbym odbyć podobną podróż w marcu tego roku. Mamy kupione bilety Warszawa - Kair w dniach 22.03 - 7.04. Jedziemy w 5 osób: 2 pary w wieku ~30 lat i dziecko 8 lat. Ilość kilometrów przejechana przez was mnie trochę przeraża. :shock: Chciałbym się ograniczyć do około 3 tyś km (tak z grubsza: Kair - Luxor - Asuan - Abu Simbel - Hurghada - Kair). Mam kilka pytań: * W jakiej firmie udało się wynająć samochód w tej cenie? * Czy samochód był wcześniej rezerwowany przez internet? * Wszystkie oferty wynajmu mają limit km. Jak znaleźć ofertę bez limitu km? Czy to tylko na miejscu? * Czy mieliście dodatkowe ubezpieczenie samochodu? Jakiś dodatkowy depozyt? Czy karta kredytowa jest niezbędna? Mam dość duże doświadczenie w prowadzeniu samochodu w Europie (Włochy, Hiszpania, Grecja, Czarnogóra itp....), jednak będzie to nasz pierwszy raz poza Europą. Czy nie porywam się za bardzo z tematem? Mile widziane wszelkie dodatkowe rady. Z góry dzięki za odpowiedź.
woy 15 stycznia 2024 23:08 Odpowiedz
Dzięki za miłe słowa.Samochód był w Sixt, bez limitu kilometrów, rezerwowany wcześniej. Ofertę bez limitu dostałem na jakiejś porównywarce, chyba Skyscanner. Ubezpieczenie mam na karcie kredytowej, dodatkowego nie kupowałem. Takich rzeczy jak kwoty depozytu to nie pamiętam już po tygodniu, a co dopiero po roku.Moim zdaniem doświadczenie z Europy słabo przekłada się na prowadzenie samochodu w Egipcie. Nie chcę straszyć, bo mi jeździło się dobrze, ale arabski styl jazdy to dla większości kierowców zupełnie inna bajka. W Egipcie są dodatkowo ogromne problemy z policją, które tu dość obszernie opisywałem. Szczególnie w środkowej części kraju.W skrócie - nie polecam Egiptu jako pierwszego kraju poza Europą do wynajmu samochodu. Poczytaj jeszcze wątki na forum, w szczególności ten: wypozyczenie-samochodu,589,166261