Tutaj widać szlak na dół. Myśleliśmy by nawet trochę zejść, ale ta burza nas ostudziła. Rozmawialiśmy trochę czy jutro nie wrócić, ale chyba nie było sensu się tyle wracać.
Zaczyna kropić, a my chcieliśmy jeszcze pojechać na Desert view. Rozpadało się jednak tak mocno, że nie udało się. Dopiero kawałek dalej, już po zmroku trochę widać kanion w "wąskiej postaci"
Cóż. Pomimo trudności z pogodą i tak widokami można było się zachwycić. Na noc dojeżdżamy do Flagstaff.We Flagstaff są znaki na drogę 66, ale nie mieliśmy czasu przejechać się nią. Zresztą, chyba lepsze odcinki są bardziej na zachód.
Dzisiaj mamy relatywnie niewielki odcinek do Phoenix i postanawiamy jechać przez Seldonę i skałki Red Rock. Na nasze nieszczęście droga od północy jest zamknięta na 4 dni i akurat dzisiaj ostatni dzień. Musimy jechać więc dookoła i wracać się od południa. Miałem wątpliwości czy warto, ale jak z autostrady widziałem skałki to rozwiało to moje wątpliwości.
Zatrzymujemy się przy Bell Rock - faktycznie skała w kształcie dzwona. Jest krótki szlak. Jak zwykle w automacie trzeba zapłacić kilka dolców za parking.
Dookoła jest naprawdę pięknie. A sama miejscowość położona jest w dolinie wśród drzew.
Trochę takie Monument Valley, ale z roślinnością.
Pośród tych skałek została wybudowana Kaplica Świętego Krzyża. Dość osobliwa architektura.
Jedziemy do Phoenix, naszej ostatniej samochodowej destynacji. Od razu jedziemy w stronę Taliesin West - budynku zaprojektowanego przez Franka Lloyda Wrighta, na liście Unesco. Niestety nie można zobaczyć nawet z zewnątrz - są znaki o prywatnej drodze, jest szlaban i napis, że zwiedzać można tylko kilka dni w tygodniu o 9:30. Ehh...
Nasz Hyatt Place niedaleko lotniska ma za to otwarty basen i można pokąpać się patrząc na startujące nad nami samoloty
:) Należy nam się trochę relaksu po tych godzinach spędzonych w samochodzie.
Odwiedzamy jeszcze centrum handlowe i tu byłem w szoku jeśli chodzi o niektóre ceny. Kupiłem sobie okulary przeciwsłoneczne Tommiego za 27$ (podwójna zniżka z jakiegoś powodu), podczas gdy cena praktycznie takich samych w Blue City w Wawie to 750 zł !!! Żona uzupełnia też bluzki po cenie 3x niższej niż polskie outletowe. Na więcej nie mamy miejsca w bagażach...@mapa Las Vegas 21.08, Grand Canyon 22.08, Sedona 23.08 @brzemia @krzykrzysztof Sony A7 III + Sony 12-24 i Sony 24-105 + Photoshop @QbaqBA wiesz, niektóre przeceny dalej szokują. A szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę, że USA są teraz naprawdę drogie.To jeszcze nie koniec. Nasz bilet pozwalał na 24 stop w Nowym Jorku, z czego skrzętnie skorzystaliśmy. Najtańszy hotel znalazłem w okolicach Newark za bagatela 900 zł! Mój najdroższy nocleg w życiu. Z PHX dolatujemy przed czasem, samolot na full. Z lotniska zabiera nas shuttle.
Mamy jeszcze czas na wieczorny spacer po Times Square. Jedziemy tylko we trójkę - Uber do dworca w Newark, pociąg na Manhattan. Na miejscu 2 kawałki pizzy i coś do picia. Powrót taki sam i poszło 300 zł :0
Na powitanie NY, po wyjściu z dworca, ktoś rzyga na schodach. Dalej smród, bezdomni i syf z mojej pierwszej wizyty sprzed 15 lat. Na Times Square mnóstwo ludzi i jeszcze więcej dziwaków. Jasno jak w dzień. Eh, nie lubię takich molochów.
Z samego rana zbieramy się sprawnie, bo z powrotem musimy być na 14.
Zaczynamy od ground zero:
Idziemy w stronę Wall Street. Jest niedziela, więc puściutko i nie ma białych kołnierzyków.
Kolejeczka z przodu i z tyłu by dotknąć jaja
;-)
Darmowy sposób na obejrzenie Statuy Wolności to prom na Staten Island. Korzystamy, bo jeszcze do tego jest świetna panoramka Manhattanu.
Połowa promu wraca od razu na rejs powrotny.
Jedziemy metrem do Muzeum Guggenheima. Jest czas tylko obejrzeć z zewnątrz. W końcu zaliczam coś z architektury Franka Lloyda Wrighta i jest to moje Unesco nr 400.
Niestety czas nam się kończy. Wracamy metrem do dworca, cudem łapiemy pociąg do Newark, Ubera i w ostatniej minucie wsiadamy do shuttle.
Rejs do Sztokholmu punktualny. Trochę dało się przespać. Wsiadamy do Embraera LOT, push back i .... usterka. Wracamy do gate, wysiadka i komunikat, że nie naprawią... Dzwonię na infolinię i udaje się złapać ostatnie 5 miejsc na wieczorny lot. Kiblujemy 9h na Arlandzie. Oby teraz LOT oddał 5x 250 euro to się trochę wyjazd zwróci. Na razie po 2 tygodniach tylko napisali, że zarejestrowali zdarzenie.
Springhill Suites - bardzo fajny. Nie miałem dużego wyboru bo szukałem pokoju na 5 osób i tam mieli rozkładaną sofę. W Maderze i Fresno pokazywało mi łącznie 5 hoteli, z czego 3 po 200$
;)
Szczere pytanie - jak daliście radę na tak długim locie z trzylatkiem? Sam mam chłopca 2,5 roku na pokładzie i ciągnie mnie na jakiś dalszy trip z rodziną, choćby do USA, ale sobie tego nie wyobrażam jak ogarnąć przelot z takim maluchem. Tydzień temu lecieliśmy POZ-MUC-BIO, czyli relatywnie krótka trasa. Drugi odcinek MUC-BIO zajął 2,5 godziny i kończyły się nam pomysły, a małemu już coraz bardziej doskwierała nuda i zaczynało się skakanie po nas i walka o to, by nie kopał w poprzedzające fotele. Wykorzystaliśmy przekąski, miśki, książeczki, inne zabawki etc. Jak ogarnęliście lot za ocean? Jak to się robi?
Jak nasz starszy syn miał 3-6 lat to lataliśmy dużo dalekich lotów, szczególnie do Azji. Zawsze wybierałem loty by długi odcinek był w nocy i wtedy przesypiał 9h. Patentem było jeszcze zajmowanie ostatnich rzędów w samolocie bo jak zostawały jakieś puste miejsca to można było go położyć.Tutaj loty bardzo sprawnie poszły, lepiej niż się spodziewaliśmy. Konieczny tablet z bajkami, ale i to się nudzi. Zabawy z bratem i ciocią trochę pomogły. Sporo się bawił swoimi zabawkami.
krzykrzysztof napisał:Super relacja. A jakim sprzętem robione zdjęcia?Bardziej w czym obrabiane.Ale faktycznie ładne.Wyslane z telefonu przez Tapatalka
Extra relacja i foty, jak zwykle zresztą. W których dniach dokładnie byliście w Las Vegas, Sedonie i Phoenix? Bo coś mi się zdaje, że znowu mogliśmy się minąć (tak ja w te ferie na St. Maarten o 1 dzień
:)) Sedona dla mnie to jedno z najpiękniejszych miasteczek w jakich kiedykolwiek byłem, spaliśmy tam 2 noce teraz w sierpniu
@mapa Las Vegas 21.08, Grand Canyon 22.08, Sedona 23.08@brzemia @krzykrzysztof Sony A7 III + Sony 12-24 i Sony 24-105 + Photoshop@QbaqBA wiesz, niektóre przeceny dalej szokują. A szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę, że USA są teraz naprawdę drogie.
cart napisał:Kanion na początku przykryty był całkowicie chmurami, ale znowu zaczęło się przejaśniać.Chmury dodają niesamowitego uroku.Super relacja i zdjęcia. Dzięki.
A dla mnie NYC ma coś w sobie
:D choć faktycznie najlepiej wspominam miejsca, gdzie można było uciec od zgiełku miasta.Dzięki za super relacje, jak zawsze piękne zdjęcia
:)
Idzie z lewej niestety kolejna burza:
Tutaj widać szlak na dół. Myśleliśmy by nawet trochę zejść, ale ta burza nas ostudziła. Rozmawialiśmy trochę czy jutro nie wrócić, ale chyba nie było sensu się tyle wracać.
Zaczyna kropić, a my chcieliśmy jeszcze pojechać na Desert view. Rozpadało się jednak tak mocno, że nie udało się. Dopiero kawałek dalej, już po zmroku trochę widać kanion w "wąskiej postaci"
Cóż. Pomimo trudności z pogodą i tak widokami można było się zachwycić. Na noc dojeżdżamy do Flagstaff.We Flagstaff są znaki na drogę 66, ale nie mieliśmy czasu przejechać się nią. Zresztą, chyba lepsze odcinki są bardziej na zachód.
Dzisiaj mamy relatywnie niewielki odcinek do Phoenix i postanawiamy jechać przez Seldonę i skałki Red Rock. Na nasze nieszczęście droga od północy jest zamknięta na 4 dni i akurat dzisiaj ostatni dzień. Musimy jechać więc dookoła i wracać się od południa. Miałem wątpliwości czy warto, ale jak z autostrady widziałem skałki to rozwiało to moje wątpliwości.
Zatrzymujemy się przy Bell Rock - faktycznie skała w kształcie dzwona. Jest krótki szlak. Jak zwykle w automacie trzeba zapłacić kilka dolców za parking.
Dookoła jest naprawdę pięknie. A sama miejscowość położona jest w dolinie wśród drzew.
Trochę takie Monument Valley, ale z roślinnością.
Pośród tych skałek została wybudowana Kaplica Świętego Krzyża. Dość osobliwa architektura.
Jedziemy do Phoenix, naszej ostatniej samochodowej destynacji. Od razu jedziemy w stronę Taliesin West - budynku zaprojektowanego przez Franka Lloyda Wrighta, na liście Unesco. Niestety nie można zobaczyć nawet z zewnątrz - są znaki o prywatnej drodze, jest szlaban i napis, że zwiedzać można tylko kilka dni w tygodniu o 9:30. Ehh...
Nasz Hyatt Place niedaleko lotniska ma za to otwarty basen i można pokąpać się patrząc na startujące nad nami samoloty :)
Należy nam się trochę relaksu po tych godzinach spędzonych w samochodzie.
Odwiedzamy jeszcze centrum handlowe i tu byłem w szoku jeśli chodzi o niektóre ceny. Kupiłem sobie okulary przeciwsłoneczne Tommiego za 27$ (podwójna zniżka z jakiegoś powodu), podczas gdy cena praktycznie takich samych w Blue City w Wawie to 750 zł !!! Żona uzupełnia też bluzki po cenie 3x niższej niż polskie outletowe. Na więcej nie mamy miejsca w bagażach...@mapa Las Vegas 21.08, Grand Canyon 22.08, Sedona 23.08
@brzemia @krzykrzysztof Sony A7 III + Sony 12-24 i Sony 24-105 + Photoshop
@QbaqBA wiesz, niektóre przeceny dalej szokują. A szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę, że USA są teraz naprawdę drogie.To jeszcze nie koniec. Nasz bilet pozwalał na 24 stop w Nowym Jorku, z czego skrzętnie skorzystaliśmy. Najtańszy hotel znalazłem w okolicach Newark za bagatela 900 zł! Mój najdroższy nocleg w życiu.
Z PHX dolatujemy przed czasem, samolot na full. Z lotniska zabiera nas shuttle.
Mamy jeszcze czas na wieczorny spacer po Times Square. Jedziemy tylko we trójkę - Uber do dworca w Newark, pociąg na Manhattan. Na miejscu 2 kawałki pizzy i coś do picia. Powrót taki sam i poszło 300 zł :0
Na powitanie NY, po wyjściu z dworca, ktoś rzyga na schodach. Dalej smród, bezdomni i syf z mojej pierwszej wizyty sprzed 15 lat.
Na Times Square mnóstwo ludzi i jeszcze więcej dziwaków. Jasno jak w dzień. Eh, nie lubię takich molochów.
Z samego rana zbieramy się sprawnie, bo z powrotem musimy być na 14.
Zaczynamy od ground zero:
Idziemy w stronę Wall Street. Jest niedziela, więc puściutko i nie ma białych kołnierzyków.
Kolejeczka z przodu i z tyłu by dotknąć jaja ;-)
Darmowy sposób na obejrzenie Statuy Wolności to prom na Staten Island. Korzystamy, bo jeszcze do tego jest świetna panoramka Manhattanu.
Połowa promu wraca od razu na rejs powrotny.
Jedziemy metrem do Muzeum Guggenheima. Jest czas tylko obejrzeć z zewnątrz. W końcu zaliczam coś z architektury Franka Lloyda Wrighta i jest to moje Unesco nr 400.
Niestety czas nam się kończy. Wracamy metrem do dworca, cudem łapiemy pociąg do Newark, Ubera i w ostatniej minucie wsiadamy do shuttle.
Rejs do Sztokholmu punktualny. Trochę dało się przespać. Wsiadamy do Embraera LOT, push back i .... usterka. Wracamy do gate, wysiadka i komunikat, że nie naprawią...
Dzwonię na infolinię i udaje się złapać ostatnie 5 miejsc na wieczorny lot. Kiblujemy 9h na Arlandzie. Oby teraz LOT oddał 5x 250 euro to się trochę wyjazd zwróci. Na razie po 2 tygodniach tylko napisali, że zarejestrowali zdarzenie.
A jutro w drugą stronę - kierunek Afganistan!