Po drodze stacja benzynowa – tu bagnety dystrybutorów zwisają z góry
Giełda zamknięta
W okolicznych knajpach ceny wyższe niż w Kobe
Wracam do hotelu,
:idea: ciekawostka; poniżej zdjęcie z tokijskiego metra jak na kraj w którym obowiązuje ruch lewostronny ludzie ustawiają się po lewej – wyprzedza się z prawej. Tej regule w myśl zasady chcemy być trochę inni niż reszta kraju nie hołdują mieszkańcy okolic Osaki, w Kobe wszyscy trzymali się prawej, a wyprzedzali po lewej.
Dziś Taiyaki ze słodkim ziemniakiem Sarsumaimo
:)
casper.slonina napisał:
Ale zazdrosc! Wlasnie ogladam Raptors - Wizards... Piekne masz tam widowisko
;) Co prawda nieco jednostronne, ale mniejsza z tym. Koszulke dostales?
Dostałem, nawet nie wiedziałem że załapię się na pierwszy z siedmiu rocznicowych meczy. Purpurowo na trybunach i na parkiecie.
Właśnie wszedłem do hostelu i powiesiłem na wieszaku
:) A Wizzards trochę bęcki dostali.. Z dotarciem na mecz były małe jaja , ale już wiecie że dobrze się skończy, w odcinku YVR-YYZ mała niespodzianka.Dzień 7 (Tokio; Asakusa)
Skoro świt szukam laptopa, znajduje się tuż obok na łóżku , znaczy się mi z nim usnęło. Ostatnio przeglądane maile z domu, forum, Stubhub.com. No właśnie przeglądnięcie wieczorem biletów na 7/11 na NBA nie napawało optymizmem 150-160 CAD w interesującym mnie rejonie to było za dużo, Gorsze sektory po 30-50 CAD. Ale przecież nie chcę oglądać Gortata siedząc pod koroną.. Wchodzę ponownie, potaniały
;) Biorę Endzone (za koszem) od strony ławki Washington Wizards za 97CAD, do przełknięcia. Wydruk biletu hm.. ślę pdfa do recepcji z prośbą o wydruk, na recepcji dziewczyna mówi, że nie maila prosi o przesłanie na prywatną skrzynkę – ślę – nie ma. Wrócę do niej po śniadaniu. Pierwszy raz udaje mi się wstać tak, aby zdążyć na śniadanie. Pieczywo tostowe, 2 dżemy, kawa , herbata. Hostel chwali się, że jest jedyny w Tokio , który podaje śniadania. Po śniadaniu znowu nie ma maila ani na służbowej ani prywatnej skrzynce. Idę do pokoju, nagrywam pdfa na kartę SD i powrotem na recepcję. Już dwie dziewczyny myślą jak to wydrukować, udaje się , kasują Y10, groszy 30. Biorę plecak i wybywam.
Brama Kaminari-mon
Ulica Nakamise dori
Wyrób i pakowanie ciastek na miejscu
Brama Hozomon
Mega sandał
5cio piętrowa pagoda
Świątynia Senso-ji ( rok 628 po Chrystusie)
Ze 4 miejsca do złożenia ofiary w całym kompleksie; - koło kopca gdzie po odmówieniu modlitwy wbija się swoje kadzidła
- przy wejściu do świątyni, pod lampionem; skrzynia na monety
- pod ołtarzem – skrzynia ma jakieś 4metry na 2 metry
- wróżba z metalowej skrzynki – wrzucasz monetę , trzęsiesz puszką , wyciągasz pałeczkę z napisem, szukasz szufladki z tym samym wyrazem, w środku znajduję się karteczka z wróżbą /?/
Każda skrzynia u góry ma metalowe trójkątne profile ustawione wierzchołkiem do góry , także każde wrzucenie kończy się kilkukrotnym odbiciem monety pomiędzy profilami i wpadnięciu na dół (jak pinball). Także możecie sobie wyobrazić brzęk tych monet przy ogromnej częstotliwości rzutów.
:)
Karpie
Browar Asahi ze Sky Tree
Czas na lotnisko, do metra i przesiadka na pociąg. Pociąg na lotnisko Narita , przystanek pośredni miasteczko Narita
;) wagon zatrzymuje się idealnie – kilkoro z Was może pamiętać ten widok
:lol:
:lol:
:lol: – rzeźba przed dworcem kolejowym w Naricie (brudna szyba) Wjeżdżam na lotnisko.Dzień 7/8 ( NRT-YVR)
Na Naricie tłoczno. Po wyjściu z kolejki sprawdzanie czy opłata którą uiściłeś w centrum odpowiada trasie. Miły pan bierze do ręki bilet i kiwa głową, dziękuje, ja też. Później kontrola paszportu, aby na lotnisko nie wdarł się nikt bez niego..
Potem wędrówką 4 piętra do góry po ruchomych schodach, na drugim piętrze prysznice 30 minut za ok ¥1000. 15:30 odprawa na AC jeszcze się nie zaczęła. Idę do centrum handlowego, bo pamiętam że była tam poczta. Zakupuję kartki pocztowe w cenie ¥86( 2x taniej niż w centrum) i znaczek do Europy za ¥70 (taniej niż w centrum, a kupowałem na poczcie) . Kartkę postanawiam wysłać też extra do jednej Pani, Małopolanki z Gdańska , która rok temu na aukcji WOŚP wylicytowała kartkę z wybranego miejsca RTW ( mojego marcowego) za 150 zł.. wow , a jako że mam ten sam notesik ze sobą co pół roku temu to mam jej adres, hojna była
:P – to i się bonus należy. Kartka przedstawia sushi, skądinąd wiem że jest jego fanem. Mój tip na tanie kartki: kupuj je , oraz znaczki, wraz naklejką par avion na Naricie, taniej niż w centrum ! buahaha
:lol: W check in na widok mojego papierowego biletu pani stwierdza że widzi taki drugi raz w życiu. Jednak za moją namową idzie do flight managera zapytać co z delikwentem zrobić. Wraca, już wie. Wystawia kartę pokładową z siedzonkiem, chcę przy lewym oknie, samemu. Proponuje miejsce pośrodku, w konfiguracji 2-3-2 raczej nie powinienem mieć sąsiadów, gdyż ~60 miejsc wolnych na cały samolot. Biorę to.
Boarding bez histerii, mało ludzi, B767-300 wypełniony w 60-70%. Biznes nabity.
W czasie boardingu
Jestem zadowolony z ilości miejsca – mam 3 siedzonka.
Klimacik przed obiadem
Obiad; ta sama wołowinka co pół roku temu, ziemniaki nie suche, sałatka z ciecierzyce i fasoli, ciastko – mus truskawkowy na biszkopcie, bułka, masło , woda, wino- kupaż Merlot-Shiraz . Plastikowe sztućce.
Ooops druga butla podrzucona od razu przez stewarda na poduchę, w sumie co będzie kilka razy chodzić..
Po obiedzie jeszcze ze 2 rundy z softami i alko, znowu wino sobie życzę – znaczy będę spać.
System rozrywki nie wart wspomnienia, franko foniczne albumy, mało najnowszych filmów, wybieram Szopena
8-) spisuje ostatni dzień w Tokio i ten lot. Kończy się bateria, wciskam się do kontaktu we wszystkie fotele na 220 V nic. To samo z przejściówką na 100V nic. Steward patrzy – nie ma zielonego światełka nie ma prądu. Jest rząd przede mną, proszę gościa rozwalonego tak samo jak ja o wpięcie – mam prąd, tam była zielona lampka. Mogę pisać dalej.
Rouge na sen.. potem się ściemnia , idę do kuchni po wodę i colę. Na stolikach cabin crew miażdży sushi z biznesu, dziabnęło by się takie. Biorę co moje i na miejsce. Szperam po tym nudnym systemie rozrywki i znajduję perłę ; polski pop-folk w kategorii World znajduje album Oj Tak! Zespołu ‘Chłopcy kontra Basia’ z hitami 'Mam ja Męża', albo singlowy 'Oj Tak!' : „Pasało dziewce kobyłkę .. nad wodą, nad wodą..” reszta spisywania relacji mija mi pod tą nutą. Fajny bas , kontrabas (?) przypomina się momentami Kultowy ‘Z archiwum polskiego jazzu’
;) Pomaga trzecie przejście z pytaniem czy coś do picia, jeśli dobrze liczę to 4 buteleczki 187,5 ml dają idealnie ponad butelkę wina.
Zasypiam jak dziecko rozłożony na 3 fotelach.
Na 1,5 h przed lądowaniem jesteśmy mniej więcej tu:
I podawane jest ciepłe śniadanie – jajecznica (zostawiam całą) , kartoflane kulki smażone z sosem paprykowym nawet dobre, sałatka owocowa. Buła z dżemem.
Siadamy spokojnie.Dzień 8 – Vancouver
Do miasta jadę kolejką. Dziś ja prowadzę.
Po wyjściu na dworcu Watefront, miasto nie robi najlepszego wrażenia. Tabuny bezdomnych, żebrzących. Ale w taki ‘miły’ nienapastliwy sposób – po odmowie uśmiechną się, życzą miłego dnia, pobłogosławią. Jednak męczy częstotliwość występowania. Najfajniejsza była Tara, zamiatała ulice wlasna miotełką i szufelką; na plecach miała duża kartkę: Robię to co robię, i wolę to robić niż żebrać , jeśli ci się podoba to daj mi kasę. Widziałem ją w kilku miejscach.
Południe a checkin w hotelu od 14. Spacer i o 13.15 idę. Płacę, dostaje klucze do pokoju 2os. Idę na górę, pokój w opłakanym stanie, syf niespotykany. Bajzel na obu łóżkach. Schodzę zapytać czy możliwe jest że pokój jeszcze nie jest posprzątany. Dostaje nowe klucze. Wchodzę , rozpierducha na podłodze – z dużej walizki wylewają się ciuchy, na biurku chlew taki, że w akademiku mieliśmy czyściej, siatki, kosmetyki, butelki... Pościel na górze rozwalona, ale na dole nowa, tylko przykryta kurtkami ciuchami, laptop się ładuje itd.. Sprzątam te menela na krzesło, które było jedynym wolnym sprzętem w pokoju. Zmęczony jak koń po wyścigu jak stoję zasypiam na dole jak stoję. Po jakichś dwóch godzinach wchodzi współlokator. Budzę się, mówię cześć, on podskakuje przestraszony, bo widzi jakieś mamroczące zwłoki na łóżku. David. Przeprasza za bety na dole bo mieszka tu już sam kilka dni i myślał że będzie tak dalej.. więc zrobił sobie tam szafę, wdzięczności za odłożenie kurtek na krzesło nie ma końca. Znika i tyle się widzieliśmy. Prysznic na szczęście jak cała łazienka wygląda ok.
Wybywam na zwiad okolicy.
Po rekonesansie wracam do hotelu, znowu 2h snu i jadę Sea busem do Nortj Vncouver, przystanek Lonsday Quay ( darmo w ramach biletu dziennego)
Pawel_T napisał:Tomek, wariacie
:DNothing but fun of this
:)kevin napisał:Nieźle, drugie RTW w tym roku
8-) Nadal nie masz amerykańskiej wizy?
;) Trzymam kciuki!No nie złożyło się, muszą znieść opłaty konsularne.. program waiver i te sprawy. Dzięki - będą potrzebneseba napisał:Powodzenia stary! widzimy się w drugiej połowie listopada, jak każdy z nas wróci z podróży;)Zgadza się; piana na Rynku
8-)michal.pppp napisał:Trzymam kciuki i czekam na kolejne wpisy!Ja zainspirowany m.in. Twoją relacją robię RTW w lutym 15:)Dzięki i gratulacje!
tom971 napisał:No nie złożyło się, muszą znieść opłaty konsularne.. program waiver i te sprawy. Dwa loty z terytorium Kanady to 96 USD w podatkach. Dwa loty z terytorium USA to 12 USD w podatkach. Różnice najlepiej widać w lotach za mile, ale w cenach biletów 'revenue' też są uwzględnione.Wiza jest na 10 lat. Błędy taryfowe z/do/przez USA są praktycznie zawsze honorowane, ze względu na tamtejsze przepisy. Może warto pomyśleć o wizie, jeśli rzeczywiście nie masz jej z przyczyn finansowych?Dobrego tripu życzę. Moje drugie RTW też się powoli zbliża
:)
pieerx napisał:Super, pierwszą świetnie się czytało, ta może być tylko lepsza.Trzymam oczywiście kciuki!Widać różnicę w dynamice rozwoju akcji z mojego punktu widzenia, na żywo atrakcje się rozciągają , spisywane po fakcie kompresują. Dziękiblasto napisał: Dwa loty z terytorium Kanady to 96 USD w podatkach. Dwa loty z terytorium USA to 12 USD w podatkach. Różnice najlepiej widać w lotach za mile, ale w cenach biletów 'revenue' też są uwzględnione.Wiza jest na 10 lat. Błędy taryfowe z/do/przez USA są praktycznie zawsze honorowane, ze względu na tamtejsze przepisy. Może warto pomyśleć o wizie, jeśli rzeczywiście nie masz jej z przyczyn finansowych?Dobrego tripu życzę. Moje drugie RTW też się powoli zbliża
:)Finanse nie odgrywają takiej roli, opłaty fakt niezaprzeczalny w zestawieniu tych dwóch krajów zwrot oplaty jest widoczny oraz fakt że uczestnicy waiver każdorazowo wnoszą opłaty. Natomiast 'parę' lat temu bodajże na 1. roku byłem po wizę turystyczną w Krakowie i nie dano mi wiary że chcę tam pojechać na 3-4 tygodnie ,kupić auto przejechać wschodnie wybrzeże, sprzedać auto iwrocic.. bardziej tu bym upatrywał swojego omijania USA.Dziękuję i również życzę mocnych wrażeń
:)
Świetnie się czyta Twoje relacje - dzięki za poświęcony czas. To zupełnie nie moja bajka jeśli chodzi o sposób podróżowania, ale fajnie, że są na tym świecie ludzie z niebanalnymi pomysłami
:)Czekam na dalszy ciąg, znowu będzie murowany kandydat do relacji miesiąca
:)
tom971 - jeśli to nie tajemnica, to podaj proszę koszty biletów na wszystkich przelotach. Nie ukrywam, że bardzo mi się Twój 'szybki' sposób podróżowania po świecie podoba i chętnie w przyszłym roku coś takiego sam sobie zorganizuję, jeśli tylko obowiązki służbowo/rodzinne mi na to pozwolą.
tom971 napisał:Kobe beef – lokalna specjalność, droga.. specjalne krowy, specjalna pasza, specjalny ubój, ponoć specjalny smak. Całkowity zakaz eksportu poza Japonię.Fajne zdjęcia i super opis.Tylko jedna uwaga: od lutego 2012 jest pozwolenie na export wołowiny do 4 krajów.
:) Pozdrawiam i czekam na dalsze relacje!EDIT: 5, nie 4
8-)
billabong napisał:tom971 napisał:Kobe beef – lokalna specjalność, droga.. specjalne krowy, specjalna pasza, specjalny ubój, ponoć specjalny smak. Całkowity zakaz eksportu poza Japonię.Fajne zdjęcia i super opis.Tylko jedna uwaga: od lutego 2012 jest pozwolenie na export wołowiny do 4 krajów.
:) Pozdrawiam i czekam na dalsze relacje!Dziękuję, dzięki za newsa zaraz przekaże mojemu informatorowi; wiesz może konkretnie co to za kraje ?
tom971 napisał:Dziękuję, dzięki za newsa zaraz przekaże mojemu informatorowi; wiesz może konkretnie co to za kraje ?Macao, Hong Kong, Singapur, Tajlandia i USA. Co oczywiście oznacza 5 krajów - jak widać o tej porze gubię się w prostej matematyce...
;)EDIT (kolejny): okazuje się, że wiele się zmieniło od pierwszego exportu i teraz na liście jest więcej krajów. Tu są dokładne informacje: http://www.kobe-niku.jp/english/contents/faq/#a10
Bardzo fajna relacja, ale uważam,że oglądanie wstawionych zdjęć jedzenia to męczarnia dla czytającego! Jak te sushi świetnie wygląda! Zaczynam śledzić i czekam na dalszą relację!:)
"Magda Gessler52 mins · Edited · Dobra, Kochani, koniec żartów
:)) Czas na zadanie dla Was.... Do końca listopada czekam na Wasze zdjęcia najpiękniejszych Waszym zdaniem toalet w odwiedzanych przez Was restauracjach
:))) Koniecznie z opisem i uzasadnieniem!!! Pod koniec listopada wybiorę jedno zdjęcie a jego autora lub autorkę zaproszę osobiście na kolację do Fukiera
:)) Co Wy na to?Zdjęcia wrzucajcie na mojego Facebooka, aby od razu wszyscy mogli je zobaczyć
:))"Rób zdjęcia i jeszcze zjedz kolację
:D
Bardzo fajna relacja. Pierwsza tez. Ktoś kiedyś na forum napisał że z krótkimi podróżami jest jak z espresso czuje się cały smak To jest to co ja uwielbiam w podróżach. Jeśli można prosić to proszę o więcej ciekawostek.
hank napisał:Dlaczego po każdej Twojej aktualizacji jestem głodny?
:DWątek trzeba odwiedzać podczas posiłków, ale chyba nawet to nie gwarantuje 100 procentowego sukcesu
:P
Podsycasz mój apetyt, nie tylko ten na podróże, ale ten dosłowny także
:D"Dnia siódmego planuję opisać Asakuzę ze świątynią Sensoji"A nie przypadkiem Asakusę?
:P
Tomek, trip rewela - wiadomo
:) ale chyba tym bardziej, że w pojedynkę lecisz. Nie mam takich doświadczeń za wiele, ale wydaje mi się, że bardzo rosną możliwości poznania miejsc odwiedzanych, kiedy się jest zdanym na siebie..i starych / nowych znajomych spotykanych po drodze
:). Zazdroszę i to bardzo
:)
Wow. Nie dość, że przeżywasz koszmarek za koszmarkiem, niedosypiasz i niedojadasz, to jeszcze wpuszczasz to na żywo do netu.Prawdziwy Miszcz Świata z Ciebie. Chapeau bas, maestro...
barka napisał:... ale wydaje mi się, że bardzo rosną możliwości poznania miejsc odwiedzanych, kiedy się jest zdanym na siebie..i starych / nowych znajomych spotykanych po drodze
:)...)Najwięcej ciekawych rzeczy o danym miejscu usłyszałem od Ewki - Trebur i Piotrka- Kobe, Polacy, ale już mocno zasymilowani z lokalnym kolorytem paroma latami na miejscu. No i o ile w Niemczech zrozumiem jeszcze lokalne menu, a po 3 piwach to nawet się dogadam, to w Japonii super mieć tłumacza
:)Ewka, Piotrek - dziękuję !marcino123 napisał:tom971 jakbyś szukał chętnych na kolejny RTW to ja się piszę !
:)Szykuje się przyjście na świat kolejnego pax'a więc na chwilę muszę się uspokoić
:lol: jobi napisał:..... niedosypiasz i niedojadasz, ....Nie dosypiałem i dojadałem. Na sen i zrzut kilogramów będzie czas w domu.
:lol:
:lol:
Marcino,przecież on 10 dni był poza domem a paxy same się nie tworzą
:D
:D Dzięki za relację, kto następny ? Bo czuje jakby mi się ulubiony serial skończył
Tom, fantastyczna relacja. A dlaczego właściwie Toronto cię nie przekonuje? Z powodów rodzinnych jestem w YYZ od czasu do czasu. Na tle innych amerykańskich miast wypada IMHO super.
Relacja rewelacja! I to na zywo - szacun!!! Do tego szczypta dreszczyku i adrenaliny
:) Slinka ciekla na widok sushi! Juz szukam pomyslu na koleja wyprawe
:) Zapraszamy ponownie do Deutschlandii!
Bardzo fajna relacja.A ze naleze do tych szalonych cos czuje, ze cos takiego sobie kiedys safunduje
:-)Samoloty, przesiadki, czlowiek w drodze - jak moze to nie krecic czlowieka
:-)
hej Tomek, bardzo fajna relacja, wielkie dzieki.kurcze nie rozumiem za bardzo twojego podsumowanie, czy moglbys wyjasnic ?ile kosztowaly bilety lotnicze na twoja podróż dookoła swiata?
Teraz dopiero przeczytałem ostatnie kilka dni Twojej relacji.Tomek - świetny opis tej scenki z wymianą eurasków w banku w Japonii! Też to przeżyłem (ale opisać bym tak nie potrafił!).Zwróćcie uwagę na to podawanie oburącz, u nas podaje się "normalnie" jedną ręką. Tak samo biorą i oddają karty płatnicze klienta, trzymając w obu dłoniach, na stojąco i z ukłonem. Jest to wyrazem szacunku dla klienta i jego ciężko zapracowanych pieniędzy.
luuk napisał:Bardzo fajna relacja.)Dzięki!michcioj napisał:hej Tomek, bardzo fajna relacja, wielkie dzieki.Ja rownież dziękujęDMW napisał:Tomek - świetny opis tej scenki z wymianą eurasków w banku w Japonii! Też to przeżyłem (ale opisać bym tak nie potrafił!).Zwróćcie uwagę na to podawanie oburącz, u nas podaje się "normalnie" jedną ręką. Tak samo biorą i oddają karty płatnicze klienta, trzymając w obu dłoniach, na stojąco i z ukłonem. Jest to wyrazem szacunku dla klienta i jego ciężko zapracowanych pieniędzy.Zgadza się, oburącz odbieranie i oddawanie plastiku, gotówki.. spotkałem się z tym pierwszy raz w Polsce, wszyscy klienci z Japonii tak nam podawali wizytówki, również ci już długo rezydujący w Brukseli pracownicy Toyoty.
Super sprawa taki trip. Wszyscy chcieliby choć raz w życiu udać się w taką wyprawę, a Ty masz już drugą za sobą. No i teraz maruderzy nie zarzucą Ci, że oprócz samolotów nic nie widziałeś
;)
@ tom971: czy lot KIX/ITM-HND rezerwowałeś on-line czy na infolinii? Proboje przejśc przez rezerwacje on-line i wciąż mam error.Ile dokładnie zapłaciłeś TAX-ów?Dzięki!
8,94 zł przez infolinię, rezerwowane 2 dni przed lotem.Nie było już biletów-nagród z najbliższych mi wtedy UKB ani ITM więc nie marudząc wziąłem z KIX.
Po drodze stacja benzynowa – tu bagnety dystrybutorów zwisają z góry
Giełda zamknięta
W okolicznych knajpach ceny wyższe niż w Kobe
Wracam do hotelu, :idea: ciekawostka; poniżej zdjęcie z tokijskiego metra jak na kraj w którym obowiązuje ruch lewostronny ludzie ustawiają się po lewej – wyprzedza się z prawej. Tej regule w myśl zasady chcemy być trochę inni niż reszta kraju nie hołdują mieszkańcy okolic Osaki, w Kobe wszyscy trzymali się prawej, a wyprzedzali po lewej.
Dziś Taiyaki ze słodkim ziemniakiem Sarsumaimo :)
Dostałem, nawet nie wiedziałem że załapię się na pierwszy z siedmiu rocznicowych meczy. Purpurowo na trybunach i na parkiecie.
Właśnie wszedłem do hostelu i powiesiłem na wieszaku :) A Wizzards trochę bęcki dostali..
Z dotarciem na mecz były małe jaja , ale już wiecie że dobrze się skończy, w odcinku YVR-YYZ mała niespodzianka.Dzień 7 (Tokio; Asakusa)
Skoro świt szukam laptopa, znajduje się tuż obok na łóżku , znaczy się mi z nim usnęło. Ostatnio przeglądane maile z domu, forum, Stubhub.com. No właśnie przeglądnięcie wieczorem biletów na 7/11 na NBA nie napawało optymizmem 150-160 CAD w interesującym mnie rejonie to było za dużo, Gorsze sektory po 30-50 CAD. Ale przecież nie chcę oglądać Gortata siedząc pod koroną.. Wchodzę ponownie, potaniały ;) Biorę Endzone (za koszem) od strony ławki Washington Wizards za 97CAD, do przełknięcia. Wydruk biletu hm.. ślę pdfa do recepcji z prośbą o wydruk, na recepcji dziewczyna mówi, że nie maila prosi o przesłanie na prywatną skrzynkę – ślę – nie ma. Wrócę do niej po śniadaniu.
Pierwszy raz udaje mi się wstać tak, aby zdążyć na śniadanie. Pieczywo tostowe, 2 dżemy, kawa , herbata. Hostel chwali się, że jest jedyny w Tokio , który podaje śniadania.
Po śniadaniu znowu nie ma maila ani na służbowej ani prywatnej skrzynce. Idę do pokoju, nagrywam pdfa na kartę SD i powrotem na recepcję. Już dwie dziewczyny myślą jak to wydrukować, udaje się , kasują Y10, groszy 30. Biorę plecak i wybywam.
Brama Kaminari-mon
Ulica Nakamise dori
Wyrób i pakowanie ciastek na miejscu
Brama Hozomon
Mega sandał
5cio piętrowa pagoda
Świątynia Senso-ji ( rok 628 po Chrystusie)
Ze 4 miejsca do złożenia ofiary w całym kompleksie;
- koło kopca gdzie po odmówieniu modlitwy wbija się swoje kadzidła
- przy wejściu do świątyni, pod lampionem; skrzynia na monety
- pod ołtarzem – skrzynia ma jakieś 4metry na 2 metry
- wróżba z metalowej skrzynki – wrzucasz monetę , trzęsiesz puszką , wyciągasz pałeczkę z napisem, szukasz szufladki z tym samym wyrazem, w środku znajduję się karteczka z wróżbą /?/
Każda skrzynia u góry ma metalowe trójkątne profile ustawione wierzchołkiem do góry , także każde wrzucenie kończy się kilkukrotnym odbiciem monety pomiędzy profilami i wpadnięciu na dół (jak pinball). Także możecie sobie wyobrazić brzęk tych monet przy ogromnej częstotliwości rzutów. :)
Karpie
Browar Asahi ze Sky Tree
Czas na lotnisko, do metra i przesiadka na pociąg.
Pociąg na lotnisko Narita , przystanek pośredni miasteczko Narita ;) wagon zatrzymuje się idealnie – kilkoro z Was może pamiętać ten widok :lol: :lol: :lol: – rzeźba przed dworcem kolejowym w Naricie (brudna szyba)
Wjeżdżam na lotnisko.Dzień 7/8 ( NRT-YVR)
Na Naricie tłoczno. Po wyjściu z kolejki sprawdzanie czy opłata którą uiściłeś w centrum odpowiada trasie. Miły pan bierze do ręki bilet i kiwa głową, dziękuje, ja też. Później kontrola paszportu, aby na lotnisko nie wdarł się nikt bez niego..
Potem wędrówką 4 piętra do góry po ruchomych schodach, na drugim piętrze prysznice 30 minut za ok ¥1000. 15:30 odprawa na AC jeszcze się nie zaczęła. Idę do centrum handlowego, bo pamiętam że była tam poczta. Zakupuję kartki pocztowe w cenie ¥86( 2x taniej niż w centrum) i znaczek do Europy za ¥70 (taniej niż w centrum, a kupowałem na poczcie) . Kartkę postanawiam wysłać też extra do jednej Pani, Małopolanki z Gdańska , która rok temu na aukcji WOŚP wylicytowała kartkę z wybranego miejsca RTW ( mojego marcowego) za 150 zł.. wow , a jako że mam ten sam notesik ze sobą co pół roku temu to mam jej adres, hojna była :P – to i się bonus należy. Kartka przedstawia sushi, skądinąd wiem że jest jego fanem.
Mój tip na tanie kartki: kupuj je , oraz znaczki, wraz naklejką par avion na Naricie, taniej niż w centrum ! buahaha :lol:
W check in na widok mojego papierowego biletu pani stwierdza że widzi taki drugi raz w życiu. Jednak za moją namową idzie do flight managera zapytać co z delikwentem zrobić. Wraca, już wie. Wystawia kartę pokładową z siedzonkiem, chcę przy lewym oknie, samemu. Proponuje miejsce pośrodku, w konfiguracji 2-3-2 raczej nie powinienem mieć sąsiadów, gdyż ~60 miejsc wolnych na cały samolot. Biorę to.
Boarding bez histerii, mało ludzi, B767-300 wypełniony w 60-70%. Biznes nabity.
W czasie boardingu
Jestem zadowolony z ilości miejsca – mam 3 siedzonka.
Klimacik przed obiadem
Obiad; ta sama wołowinka co pół roku temu, ziemniaki nie suche, sałatka z ciecierzyce i fasoli, ciastko – mus truskawkowy na biszkopcie, bułka, masło , woda, wino- kupaż Merlot-Shiraz . Plastikowe sztućce.
Ooops druga butla podrzucona od razu przez stewarda na poduchę, w sumie co będzie kilka razy chodzić..
Po obiedzie jeszcze ze 2 rundy z softami i alko, znowu wino sobie życzę – znaczy będę spać.
System rozrywki nie wart wspomnienia, franko foniczne albumy, mało najnowszych filmów, wybieram Szopena 8-) spisuje ostatni dzień w Tokio i ten lot.
Kończy się bateria, wciskam się do kontaktu we wszystkie fotele na 220 V nic. To samo z przejściówką na 100V nic. Steward patrzy – nie ma zielonego światełka nie ma prądu. Jest rząd przede mną, proszę gościa rozwalonego tak samo jak ja o wpięcie – mam prąd, tam była zielona lampka. Mogę pisać dalej.
Rouge na sen.. potem się ściemnia , idę do kuchni po wodę i colę. Na stolikach cabin crew miażdży sushi z biznesu, dziabnęło by się takie. Biorę co moje i na miejsce. Szperam po tym nudnym systemie rozrywki i znajduję perłę ; polski pop-folk w kategorii World znajduje album Oj Tak! Zespołu ‘Chłopcy kontra Basia’ z hitami 'Mam ja Męża', albo singlowy 'Oj Tak!' : „Pasało dziewce kobyłkę .. nad wodą, nad wodą..” reszta spisywania relacji mija mi pod tą nutą. Fajny bas , kontrabas (?) przypomina się momentami Kultowy ‘Z archiwum polskiego jazzu’ ;) Pomaga trzecie przejście z pytaniem czy coś do picia, jeśli dobrze liczę to 4 buteleczki 187,5 ml dają idealnie ponad butelkę wina.
Zasypiam jak dziecko rozłożony na 3 fotelach.
Na 1,5 h przed lądowaniem jesteśmy mniej więcej tu:
I podawane jest ciepłe śniadanie – jajecznica (zostawiam całą) , kartoflane kulki smażone z sosem paprykowym nawet dobre, sałatka owocowa. Buła z dżemem.
Siadamy spokojnie.Dzień 8 – Vancouver
Do miasta jadę kolejką. Dziś ja prowadzę.
Po wyjściu na dworcu Watefront, miasto nie robi najlepszego wrażenia. Tabuny bezdomnych, żebrzących. Ale w taki ‘miły’ nienapastliwy sposób – po odmowie uśmiechną się, życzą miłego dnia, pobłogosławią. Jednak męczy częstotliwość występowania. Najfajniejsza była Tara, zamiatała ulice wlasna miotełką i szufelką; na plecach miała duża kartkę: Robię to co robię, i wolę to robić niż żebrać , jeśli ci się podoba to daj mi kasę. Widziałem ją w kilku miejscach.
Południe a checkin w hotelu od 14. Spacer i o 13.15 idę. Płacę, dostaje klucze do pokoju 2os. Idę na górę, pokój w opłakanym stanie, syf niespotykany. Bajzel na obu łóżkach. Schodzę zapytać czy możliwe jest że pokój jeszcze nie jest posprzątany. Dostaje nowe klucze. Wchodzę , rozpierducha na podłodze – z dużej walizki wylewają się ciuchy, na biurku chlew taki, że w akademiku mieliśmy czyściej, siatki, kosmetyki, butelki... Pościel na górze rozwalona, ale na dole nowa, tylko przykryta kurtkami ciuchami, laptop się ładuje itd.. Sprzątam te menela na krzesło, które było jedynym wolnym sprzętem w pokoju. Zmęczony jak koń po wyścigu jak stoję zasypiam na dole jak stoję. Po jakichś dwóch godzinach wchodzi współlokator. Budzę się, mówię cześć, on podskakuje przestraszony, bo widzi jakieś mamroczące zwłoki na łóżku. David. Przeprasza za bety na dole bo mieszka tu już sam kilka dni i myślał że będzie tak dalej.. więc zrobił sobie tam szafę, wdzięczności za odłożenie kurtek na krzesło nie ma końca. Znika i tyle się widzieliśmy. Prysznic na szczęście jak cała łazienka wygląda ok.
Wybywam na zwiad okolicy.
Po rekonesansie wracam do hotelu, znowu 2h snu i jadę Sea busem do Nortj Vncouver, przystanek Lonsday Quay ( darmo w ramach biletu dziennego)